– Nuta!
I co z tego wynika? Pustosłowie. Zimno, zimno. Próbuj dalej.
– Nuta zapachowa!
Troszkę cieplej, ale nie całkiem na temat.
– Nuta smakowa!
Cieplej, ale pod warunkiem, że masz na myśli walor – smaczny, przymiot – wysmakowany, atut – smakujący.
– Nuta kolorystyczna!
No, powiedzmy, że da się to podłączyć. Cieplej.
NUTA – muzyka malowana obrazem. Wizualizacja rytmów i dźwięków. Ładunek emocjonalny. Pewna treść muzyczna.
Bingo!
Po co muzykowi znajomość nut?
– Odważysz się zadać pytanie niewidomemu – po co ci alfabet Braille’a?
Spróbuj. Klapsa nie dostaniesz, a jest szansa, że otworzą ci się oczy rozumu.
– Odważysz się zapytać pisarza na spotkaniu autorskim – czy zna alfabet – czy umie pisać? W tym przypadku może uznać pytanie za dyshonor, ale jest mała szansa, że wyzwie cię na pojedynek! A jeśli już, to proponuję zapoznać się z Polskim Kodeksem Honorowym W. Boziewicza. Ze szczególną skrupulatnością rozdziały XI – Zastępstwo w pojedynku; XII – Usiłowania pojednawcze; XVII – Zadanie lekarzy przy pojedynku.
Teraz na poważnie. Czy muzyk musi znać nuty? Nie. Osobiście znałem tylko jednego. Basistę. Potrafił z pamięci nagrać w studio 90 minutową suitę. Trudną harmonicznie z wieloma zakręconymi synkopami. Wystarczyło Mu kilkukrotne przesłuchanie, co trudniejszych fragmentów. Aranżer słynął z tego, że lubował się w piętrzeniu zawiłości wykonawczych. Ale ten basista miał fenomenalną pamięć muzyczną. I znał nuty!
Nuty porządkują. Systematyzują. Są kopalnią praktycznej wiedzy. Dzięki nim “widzisz” muzykę. To unikatowy dyktafon graficzny – usłyszysz -zapiszesz – odczytasz – zagrasz!
Po co muzykowi znajomość nut?
– Można by znaleźć jeszcze inne konotacje, ale te wyżej wymienione są pożytkami dostatecznie poważnymi, by warto było o nie zabiegać.
Janaszek
Opublikowano dnia: 03.03.2016 | przez: procomgra | Kategoria: Akademia retromuzyczna
Fantastyczne! Szczególnie wzmianka o Polskim Kodeksie Honorowym bardzo mnie rozbawiła.
Nuty mają jeszcze jeden atut: są bardzo ładne, graficznie i takoż inspirujące.
I jeszcze jedno: są dla wtajemniczonych;-) Marketingowo pierwsza klasa;-)
Znając nuty można poczuć się wyróżnionym – tak wielu ich nie zna. Są jak alfabet Morse’a, który też na szczęście dobrze pamiętam z harcerstwa.
Są jak esperanto, z tą “drobną” różnicą, że rzeczywiście język nut jest używany na całym świecie:-)
Brawo dla Autora artykułu za świetne pióro i konotacje…