Organizator Goskoncert, taki ichni Pagart starał się jak mógł, aby pokazać nas jak największej liczbie widzów, i dlatego miotało nami z jednego końca ZSRR na drugi. Pamiętam lot do dalekiego Chabarowska nad morzem Japońskim. Wylecieliśmy w nocy z Moskwy. Cały czas na wschód. Będąc w samolocie przeżyliśmy noc, wschód słońca, zachód słońca i w nocy wylądowaliśmy na miejscu. Różnica czasu około 8 godz. Trudno nam było od razu się zaaklimatyzować ponieważ kilka dni wcześniej byliśmy na południu rozległego kraju, tam było ciepło. Zanim ochłonęliśmy znów w drodze.
skanowanie0035a

Pamiętam miasto, gdzie wywiały nas z Heniem niespokojne wiatry artystyczne. Irkuck? To było na dalekiej, mroźnej, groźnej, okrytej złą sławą Syberii. Termometry pokazywały minus 40 stopni!
skanowanie0037a– Nie mogliśmy przejść spokojnie ulicą, aby ktoś z autochtonów nas nie zaczepił – malczik bieri szapku/chłopcze bierz czapkę/. Sjewodnia oczień hołodna/dzisiaj jest bardzo zimno/. Bieri ja djenieg nie haczu/bierz ja nie chcę pieniędzy/. U mienia jeśt ich mnoga/ja mam ich dużo/. Heniu bohatersko – Mnie nie nużna/mnie nie trzeba/. Co prawda był z gołą głową, ale miał długie włosy i uparcie twierdził, że jest Mu ciepło. Pamiętam, że co i rusz ktoś nas zatrzymywał, aby rozetrzeć nam zmarznięte policzki. Jak się zrobiły białe, to już niestety mogły być odmrożone. W sumie pożyteczny zwyczaj. Sybiracy ratowali się nawzajem. Kompletna konsternacja – plask, klaps, co i rusz po pyszczydle! Powinniśmy być wdzięczni? Chyba tak, bo obyło się bez odmrożeń. Jeden z tych, który proponował Heniowi czapkę przyszedł na nasz koncert. Poznał nas. I znów ponowił propozycję – bieri nie bojtieś/ bierz nie bój się/. Zawtra ja pajdu w tajgu na ahotu/jutro pójdę do tajgi na polowanie/. Ja budu strielat wołka/zapoluję na wilka/. Staliśmy wtedy w foyer, czekając na gości, których zaprosiliśmy na nasz koncert. Tajniacy. Milicjaniery! Ale o tym wkrótce.
– Mroźny, surowy klimat nauczył Sybiraków życzliwości dla innych. Razem łatwiej i bezpieczniej można było stawić czoła okrutnej przyrodzie, która nie wybacza błędów. Doświadczyliśmy tego na własnej skórze i to dosłownie.
– Puryści językowi mogą mieć zastrzeżenia do poprawności transkrypcji fonetycznej, ale to są luźne wspominki oddające klimat, atmosferę, koloryt – bez poprawności lingwistycznej w tle.

Janaszek

Opublikowano dnia: 17.02.2016 | przez: procomgra | Kategoria: Akademia retromuzyczna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

TŁUMACZENIE Google»

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij