cccp2

 

Rano obudziło nas subtelne walenie do drzwi – to Etażowa, u której zamówiliśmy pobudkę. We frymuśny, zharmonizowany z porą dnia, a zarazem niebanalny sposób – przywołała nas do rzeczywistości

– Malcziki, para wstawat /chłopcy czas wstawać/. Nawierno wam budiet hołodna /na pewno będzie wam zimno/. Pasmatri na termometr /spójrz na termometr/. Sorok piat gradusow /czterdzieści pięć stopni/. Od spojrzenia na słupek rtęci białko w oku się ścinało.

Instytucja Etażowej.

To wymaga kilku słów wyjaśnienia. W większości hoteli na każdym piętrze pośrodku korytarza we wnęce za biurkiem siedziała Ona. Z jednej i drugiej strony wylotu korytarza wisiały duże okrągłe lustra, takie jak u nas na niektórych skrzyżowaniach ulic. Rzut okiem na prawe lustereczko i wszystko widać do dna, co się dzieje w lewej części korytarza. I vice versa.

– Grażdanin nie lzja /obywatelu nie można/. Iditie w komnatu /Idźcie do pokoju/. Abratna /z powrotem/.

– Stwarzało to problemy natury towarzyskiej, ale też nie dało się omówić na gorąco nieprecyzyjnych ustaleń wykonawczych. Etażowa w potocznym tłumaczeniu – piętrowa, jak Cerber własną piersią broniła moralności socjalistycznej. A ponad wszystko – korytarz po 22″ miał być puściusieńki jak pamięć w demencji.

Krótka, pośpieszna ablucja. Kilka okrężnych ruchów szczoteczką po uzębieniu i wychodzimy do westybulu. Na zewnątrz było jeszcze ciemno. Zamówiona taksówka czekała przed wejściem.

–  Tawariszcz waditiel nam nużna na tałkuczkie -. Tałkuczka bazar misz-masz, wsio w jednym miejscu. Interesowały nas oryginalne wyroby syberyjskiego rękodzieła. Nasz taksidrajwier spojrzał na Helmuta z ciekawością. W ułamku sekundy przeszedł metamorfozę. Od stanu zdziwionego niedowierzania – w taki mróz bez czapki? Przez lekką pyszałkowatość – on nie ma chyba dienieg? Do euforycznej – no po prostu gieroj! Na targu kłębił się już spory tłum. Rozglądaliśmy się z ciekawością i nadzieją, że coś interesującego ukaże się naszym oczom. Sielską atmosferę przerwał głos dochodzący zza naszych pleców. Chodźcie z nami. Bystra. Tembr nie zachęcał do miłej pogawędki. Lekko nas zmroziło, co nie było wielkim wyczynem przy minus 45. Jeden szedł przodem. Drugi ubezpieczał konwój od tyłu. My z Helmutem grzecznym truchtem, dreptu, dreptu w środku. Ludzie na bazarze grzecznie ustępowali nam z drogi. Nie widać było jakiegokolwiek zainteresowania. No cóż nikt nie chce być świadkiem dramatycznych wydarzeń, lub nieoczekiwanych zwrotów akcji. A nuż, widelec zakliuczionnyje /aresztanci/ zaczną uciekać? Ta myśl krotochwilna wzbudziła we mnie paroksyzm śmiechu. Oczami wyobraźni zobaczyłem Henia z rozwianą grzywą włosów na czele ucieczki. Lżejszy, znaczy sja szybszy. Prosto struś pędziwiatr. Ja cięższy, znaczy sja wolniejszy. I mantra – nas nie dogoniat, nas nie dogoniat… A z tyłu – stoj, budu strelat!

Zaprowadzono nas do drewnianego baraku i od razu przystąpili do śledztwa: pakażi torbę. Co sprzedajecie? Na takie diktum, ja jako potomek któregoś z kolei, pokolenia polskich konspiratorów uruchamiam „Instrukcję postępowania w przypadku aresztowania”. Paszporty zdeponowane w hotelu. – Złote precjoza zakupione legalnie w juwielirnyj magazin. W razie rewizji znajdą paragony. – Zniknąć bez śladu nie możemy, bo reszta ekipy narobi rabanu. – Bilety na koncerty wyprzedane, niejedna głowa by spadła gdyby się nie odbyły. – Na Sybir nas nie wywiozą, bo już jesteśmy na miejscu.

Tawariszcz milicjanier my tylko chcemy, coś kupić. Stwierdził Henio. No i tajniak zmiękł. Usłyszał obcy akcent. Wy atkuda pryjechali? Szto tu diełajecie? My iz Polszy. Pryjechali na koncierty. My artysty polskoj estrady. Promienny uśmiech rozświetlony złotymi zębami zagościł na jego twarzy. W przyjacielskiej komitywie pogawędziliśmy, o tym i owym. Zostali zaproszeni na koncert. W ten sposób zakończyliśmy z Heniem kontakt z zagranicznym aparatem władzy.

Janaszek


 

Opublikowano dnia: 03.03.2016 | przez: procomgra | Kategoria: Akademia retromuzyczna

1 Comment

  1. MM pisze:

    Znakomity epizod! Szczególnie spodobało mi się jakże trafne spostrzeżenie o niepotrzebnej wywózce na Sybir, bo byli Panowie na miejscu:D)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

TŁUMACZENIE Google»

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij