List pierwszy
mozolnie zastanawiałem się, czy możliwym jest opisać nurtujący mnie problem, nie nadwerężając jednocześnie Pani łaskawej cierpliwości? Zmarkotnieję, jeśli kilka poniższych zdań uzna Pani za brednie zestarzałego muzykanta lub – co gorsza – za konfabulacje chorego umysłu! W związku z tym, że sednem sprawy są jednakowoż bębny; nie da się rozświetlić mojej idee fixe-manii, nie wprowadzając zarazem do niniejszego tekstu pewnych pojęć, schematów i definicji związanych ściśle z jakże mi drogim, kunsztownym wytworem rękodzieła artystycznego. Z wrodzoną mi najwyszukańszą delikatnością używać będę elementarnej terminologii muzycznej li tylko w absolutnie niezbędnym zakresie.
Gra na każdym instrumencie ma swoje specyficzne uwarunkowania. Część zawiłości jest w jakiejś mierze wspólna dla wszystkich, ale występują także swoiste trudności przynależne tylko dowartościowanym inaczej. Perkusja wymusza na adepcie autonomiczność kończyn oraz wyjątkową koordynację w grze. Oba atrybuty nie występują w tak zróżnicowanym spektrum i w takiej złożoności nigdzie indziej; przy alternatywnym instrumentarium. Na bębnach, każda ręka i każda noga: gra, może grać lub musi grać inny podział rytmiczny (rytm) korelujący ze sobą w sposób zamierzony. Bądź to wymuszony zapisem nutowym, bądź to nieokiełznaną fantazją muzyka. Nie może to być radośnie wyklepana partanina pt. „róbta, co chceta”, ale błyskotliwie skoordynowana, nietuzinkowa procedura. Człowiek ma wrodzoną(?) tendencję do duplikacji ruchów. Najbardziej banalną ilustracją tej przypadłości jest Jasio, który miał wykonać w dzieciństwie takie ćwiczonko: prawa rączka kręci kółeczko po brzuszku w prawą stronę, a w tym czasie lewa rączka głaszcze się po główce z góry na dół. I, co? I, nic! Niewykonalne!?
– Oj, Jasiu niezguło. Perkusisty z ciebie nie będzie!
Istnieje całe mnóstwo specjalnych ćwiczeń mających jeden cel – zmusić mózg, aby wysyłał synchronicznie cztery różne bodźce do czterech określonych odbiorników zwanych kolokwialnie: odnóżami i rencami. Wraz ze wspinaczką muzykanta na coraz wyższy poziom profesjonalizmu wzrasta równolegle stopień trudności wykonawczych. Aby sprostać nowym wyzwaniom, stopień zawikłania wszelkiego rodzaju ćwiczeń, wprawek, czy rudymentów rośnie niebotycznie. Gdy schematyzm bodźców nie przynosi oczekiwanych rezultatów i hamuje progresję wirtuozostwa, trzeba szukać prekursorskich, wyrafinowanie kreatywnych i tylko na pozór absurdalnych, bo niekonwencjonalnych rozwiązań.
Nieprzystojnie trywializując – gra na bębnach sprowadza się do trzech podstawowych technik: jednorącz, oburącz paralelnie, oburącz naprzemiennie. Tyle teoria. W praktyce na te trzy komponenty nakłada się trudniejsza niestety w realizacji, bo skonfigurowana z zapisem nutowym Hydra lernejska, która zburzy błogostan zadufanego obsesjonata sztuki, że niby wystarczy walnąć w to cudo okrągłe, błyszczące i stanie się sztuka! Ależ… Parweniuszu!
Dla uproszczenia pominąłem techniki nożne w warstwie semantycznej tożsame z ręcznymi, nie zapominając, że par excellence nerwówka zaczyna się dopiero przy równoczesnym graniu czterech wątków rytmicznych oplątanych tymi wszystkimi Hydro-przypa(m)dłościami.
Technika pierwsza – granie jedną ręką.
Jednoręczne pojedyncze; jednoręczne wielokrotne. Uderzamy (gramy) prawą lub lewą ręką: jednokrotnie, dwukrotnie, trzykrotnie, czterokrotnie itd.
Schemat: prawa – ↓P. ↓PP. ↓PPP. ↓PPPP… lewa – ↓L. ↓LL. ↓LLL.↓LLLL…
Technika druga – granie oburącz.
Gramy jakąkolwiek sekwencję rytmiczną z tą różnicą, że obie ręce wykonują ją jednocześnie: >P+L<
Technika trzecia – granie naprzemienne.
Ten wariant to dowolnie wybrane szeregi rytmiczne składające się z przemiennych kombinacji krotności z pierwszego schematu.
Przykłady – ↓PPLL. ↓PLPP. ↓LPLL. ↓PLPLLL. ↓LPLLPLPLP. – oraz, jakże by inaczej miriady innych.
W tym momencie nasuwa się oczywista konstatacja — w realnym muzykowaniu mamy do czynienia z konglomeratem wszystkich trzech technik pomieszanych ze sobą w sposób nieprawdopodobnie zapętlony. Tak wygląda integralność grania na bębnach! Proste? To jeszcze nie wszystko!
Janaszek
List drugi
List trzeci
Warto przeczytać!
Opublikowano dnia: 11.11.2017 | przez: procomgra | Kategoria: Akademia retromuzyczna, Publikacje