Kiedy zaczęłam śpiewać? Zacznę powielając schemat: urodziłam się 30 lat temu w Łodzi. Zaczynałam swoją edukację muzyczną od klasy skrzypiec w Szkole Muzycznej im. Henryka Wieniawskiego w moim rodzinnym mieście.
Dlaczego szkoła o profilu muzycznym, skąd taki pomysł? Historia zaczęła się pewnego sobotniego ranka, kiedy mój tata przyniósł mnie i mojej starszej siostrze bajki, wśród nich Betty Boop z podkładającą głos Mae Questel. Zaczęło się bardzo prosto: usłyszałam jakąś melodię z lat 30, skojarzyło mi się to z jazzem, zakochałam się w tej muzyce, chciałam tak śpiewać! Poczułam w sobie coś tak bezpiecznego, wygodnego. Nie wiem jak mam nazwać to uczucie? Miałam wtedy 5 może 6 lat i byłam naprawdę dość mało rozgarniętym dzieckiem! Skąd wiedziałam, że to jest moja droga? Chyba nie wiedziałam? Nie zastanawiałam się nad tym. Poszłam na łatwiznę. To była moja skryta miłość. Na zewnątrz nic wielkiego się nie działo. Śpiewałam często pod nosem. Na obozach harcerskich i gdzie się tylko dało. Pewnego dnia padło pytanie: „ Kamila, a może zamiast do szkoły rejonowej chciałabyś pójść do muzycznej?”
I tak oto znalazłam się szkole muzycznej kształcąc się w klasie skrzypiec. Chyba od początku wiedziałam, że muzyka klasyczna to nie moja ścieżka? Początkowo miałam sporo zapału. Tłumaczyłam sobie, że teraz muszę się uczyć „tego”, żeby później odnależć „to”, co zawsze nazywałam „jazzem”. Moim jazzem.
W szkole muzycznej, oprócz obowiązkowych zajęć z orkiestrą brałam dodatkowo udział w projektach rozrywkowych. Kiedy moi koledzy zaproponowali mi, żebym zagrała z nimi koncert „Kolędy na jazzowo” powiedziałam – Chcę! Miałam wtedy 14 lat i byłam szczęśliwa, że mogłam grać ze starszymi ode mnie. Czułam, że są lepsi. „Widzą” więcej. Mają świadomość muzyczną, którą ja dopiero budowałam. Podczas próby generalnej, dodam że odbywało się to po naszych zajęciach, czyli w środku nocy… popłakałam się ze szczęścia, bo dla mnie to było coś więcej niż fajna przygoda.
Sala koncertowa – scena – my wspólnie grający – słuchający się wzajemnie – te emocje – te aranżacje! Chyba w tym miejscu powinnam komuś podziękować za tę piekną perspektywę, która pewnie zaprowadziła mnie w to miejsce, w którym jestem teraz? Byłam ponad ziemią, fruwałam ze szczęścia. Obiecałam sobie, że to się nigdy nie skończy!
Samodzielnie podjęłam decyzję (teraz uważam ją za błędną)– przerwałam naukę w szkole muzycznej. Muzyka klasyczna była mi zbyt daleka. Nie rozumiałam jej wtedy. Przerosła mnie. Dziś pewnie postąpiłabym inaczej. Bardziej dojrzale. Ale wtedy miałam ćwiczyć technikę, a ja chciałam już muzykować, grać koncerty. Uciekłam od monotonnych „trudności”. Na szczęście tylko na 3 lata!
Co robiłam przez 10 lat?
Szkoliłam głos. Prywatnie uczyłam się w Łodzi i Warszawie. Współpracowałam z wieloma muzykami, ze studiami nagraniowymi. Pracowałam nad płytami innych. Tworzyłam zespoły coverowe. Nagrywałam jako lektor. Wszystko to dawało mi tak wiele. Powoli realizowałam to, o czym marzyłam. Odrzuciłam wszystkie inne zajęcia, żeby tylko śpiewać! Bo to był mój świat! I udawało się! Myślę, że w Polsce nie jest łatwo realizować się w muzyce rozrywkowej. Szczególnie, dla kogoś takiego jak ja. Trochę wycofanego, pozostającego w cieniu. Ktoś, kto nie jest rozpoznawany.
Wszystko nabrało rozpędu, kiedy 4 lata temu stworzyłam kolektyw LIVE SESSION. Co można powiedzieć, o tym projekcie? Tam gdzie kończą się granice zaczyna się LIVE SESSION. Gramy covery w jazzowych aranżacjach. Gramy jazz w kanałach, elektrowniach, klubokawiarniach. Im ciekawsza przestrzeń, tym lepiej. LV to grupa muzyków, którzy nie chcą być jedynie odtwórcami. Każdy koncert to inne doznania muzyczne, inne instrumentarium. Występujemy w różnych składach. Od duetu po big-band. Chętnie wspieramy wszystkie kreatywne przedsięwzięcia. Łódź zna nasze małe formy koncertowe. Chętnie gramy tam, gdzie ludzie coś tworzą – przestrzeń, wystawy, emocje, prawdę. Nie czujemy się typowymi odtwórcami. Pracujemy nad naszymi aranżacjami. Szukamy – przekraczamy horyzont.
Współpracuję z LS. Tworzę go wspólnie ze wspaniałą grupą muzyków:
Krzysztof Brzeziński – piano Karol Kozłowski – bas Bartek Papierz – gitara Marta Sobczak – piano Wojtek Kostrzewa – perkusja Lucjan Wesołowski – sitar, gitara elektryczna Michał Makulski – piano Michał Kobojek – gościnnie Przemek Kowalski – gitara Michał Nowak – kontrabas
Z LS nasze mikro-koncerty mieliśmy przyjemność grać: OFF Piotrkowska, MITMI Restobar, Lokal, DOKI, Magazyn Wysoki, Nubee, Muzeum Kanału Detka, Ec1, Dom Towarzystwa Kredytowego – Pałac, Klubokawiarnia Sezon, Klub Wino, Oficyna, ELITE Whisky&Cigars, Se-ma-for Łódź, Na górze, ArtInkubator, Klubokawiarnia Ęklawa, Instytut Europejski, VINDA, Cud Miód Warszawa, Motywy, U Milscha, Casinos Poland, Book&Cook, Andel’s Hotel, Plac Defilad (India Independence Day), Pałac w Wilanowie podczas premiery kalendarza 2016 Omeny Mensah, oraz wiele innych.
Oprócz LS współpracuję również z Big Bandem Tomasza Wrocławskiego, oraz występuję u boku łódzkich Dj’ów podczas Live Actów.
Współpracuję również przy nagraniu albumu kubańskiego gitarzysty Emilio Miguel Padron Visual.
Dzisiaj, 10 lat później; z całym zebranym doświadczeniem chciałabym nagrać swój debiutancki album. Nadszedł moment, w którym czuję, że moja muzyka powinna ujrzeć światło dzienne. Zbieram materiał od dłuższego czasu. Jednak dopiero znajomość z perkusistą Rhanim Kriją rzuciła nowe światło na mój autorski projekt. Rhani Krija wyraził chęć nagrania wspólnie materiału. Rhani na co dzień współpracuje z takimi muzykami jak Sting, Al Di Meola, Sarah Connor. Do niedawna Prince.
Kamila Jaskrowska
Share this:
Opublikowano dnia: 09.10.2016 | przez: procomgra | Kategoria: Akademia retromuzyczna