Władysław „Lesiako” Kwiatkowski. Zawsze uważałem że powinien mieć swoje miejsce w retromuzycznym panteonie muzycznych postaci Kędzierzyna-Koźla. Podczas wspólnych podróży z Tadeuszem Bratusem wiele słyszałem o Lesiaku, z uznaniem wyrażał się o nim. Uważał go za godnego muzyka. Zawsze z dumą mówił, że miał przyjemność grać z Lesiakiem.
W gitariadowych okolicznościach poznałem Grzegorza Sałkiewicza, szwagra Lesiaka. W ostatnim czasie Grzegorz podesłał mi link do artykułu, który ukazał się swego czasu na łamach gliwickich „Nowin”. Moim zdaniem bardzo interesujący. Dotarłem do p. Andrzeja Sługockiego, autora tego tekstu. Uzyskałem zgodę na przedruk tego materiału na naszą retromuzyczną stronę za co składam serdeczne dzięki. Niech ten materiał zamieszczony na łamach portalu będzie wyrazem naszego uznania dla tej jakże ważnej postaci sceny muzycznej Kędzierzyna-Koźla.
Władysław „Lesiako” Kwiatkowski odszedł w „Boże Narodzenie roku 2021
Do galerii zdjęć p. Michała Buksy pozwalam sobie dołączyć kilka fotografii wykonanych podczas Dnia Romskiego, jaki odbył się w kędzierzyńsko-kozielskim Parku Pojednania.
Tekst i zdjęcia: Zbigniew Kowalski
25 grudnia 2021 r. zmarł Władysław Kwiatkowski. Współzałożyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Romów w Gliwicach.
Przypominamy spacer, na który zaprosiły go „Nowiny” w 2019 roku.
Człowiek honorowy, który z pieczołowitością pielęgnuje tradycje przodków. Imię dostał na pamiątkę komunistycznego wodza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Władysława Gomułki, bo urzędnicy za nic w świecie nie chcieli zarejestrować jego prawdziwego, cygańskiego – Lesiako. – Gdyby dzisiaj kogoś z naszego środowiska zapytać, czy znają Władysława Kwiatkowskiego, to pewnie powiedzieliby, że nie, ale jeśliby zapytać o Lesiako, to nikt nie miałby wątpliwości, że chodzi o mnie – śmieje się.
Urodzony 63 lata temu w stargardzkim szpitalu, dzieciństwo i młodość spędził tak naprawdę w lesie, przemieszczając się z cygańskim taborem po całej Polsce. – Całymi dniami bawiliśmy się w Indian i kowbojów – wspomina. – Smarowaliśmy twarze sadzą i ganialiśmy po lesie. Kiedyś tak się w tej zabawie zagalopowaliśmy, że o mało co nie spalilibyśmy przywiązanego do drzewa kolegi. Tak chcieliśmy być autentyczni (śmiech). Starsi Romowie na szczęście go uratowali. Czasem też bawiliśmy się w rośkę. Potrzebny był do tej gry kij do palanta i kawałek patyka, w który się uderzało. Wieczorami było zaś ognisko. Graliśmy i tańczyliśmy. Mówi się, że Cygan zanim nauczy się mówić, potrafi już grać i tańczyć. I to jest prawda. Piękne czasy.
W połowie lat 60. polskie władze nasiliły działania mające na celu zniechęcenie Romów do prowadzenia koczowniczego trybu życia. W rezultacie liczba cygańskich taborów gwałtownie spadła.
– My wylądowaliśmy w Koźlu – wspomina. – Pamiętam, że bardzo mnie wtedy ciągnęło do szkoły. Wiem, dzisiaj nie ma się czym chwalić, ale wtedy jako jeden z nielicznych młodych Cyganów ukończyłem podstawówkę. Uczyłem się i pomagałem też ojcu, który zajmował się kotlarstwem.
Gliwiczaninem został w wieku 18 lat. W Żernikach mieszkała jego obecna żona Dziewa. – Wśród polskich Romów istniał niegdyś zwyczaj kupowania żony, potem zastąpiony przez jej porwanie – tłumaczy. – Romantyczne okoliczności uprowadzenia – na koniu, w rozpiętej koszuli, z rozwianym włosem – od pewnego czasu ograniczają się do wynajęcia taksówki i przekupienia taksówkarza. Ja też tak zrobiłem (śmiech). Potem był cygański ślub i wesele. Z Dziewą jesteśmy razem już razem 45 lat.
W tradycyjnej cygańskiej rodziny żony nie pracują. Mężczyzna musi utrzymać dom, żonę i dzieci. Zajmowałem się więc handlem i… muzyką – opowiada. Założyłem grupę Gipsy Boys, która koncertowała i koncertuje do dnia dzisiejszego. Mamy za sobą kilka płyt i trasy koncertowe nie tylko w Polsce.
Jego kuzynem jest Roman Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce. To on namówił go, żeby również w Gliwicach założyć organizację, która zajęłaby się szeroko rozumianą promocją kultury romskiej i integracją z otoczeniem społecznym. Organizacją koncertów muzycznych, festiwali, spotkań popularyzujących tradycję romską oraz rozwijaniem idei tolerancji i dialogu międzykulturowego. W 2005 roku powstało Stowarzyszenie Romów w Gliwicach. On stanął na jego czele.
Poznajcie miejsca ważne dla Władysława Lesiako Kwiatkowskiego, prezesa Stowarzyszenia Romów w Gliwicach.
Spacerował: Andrzej Sługocki
Fotografował: Michał Buksa
Share this:
Opublikowano dnia: 05.01.2023 | przez: procomgra | Kategoria: Artykuły, Biografie, Fotoreportaże, Historia, Reportaże, Wspomnienia, Zdjęcia
To był 1984 rok, miałem wtedy ogromny kryzys, powoli sprzedawałem mój sprzęt muzyczny, ktoś z moich bliskich znajomych powiedział o mnie, że jestem skończonym muzykiem (miałem 27 lat wtedy!) Przez przypadek poznałem grupę Gipsy Boys. Grali bez gitarzysty więc: krótka piłka, zagrałem z nimi na dancingu i to było to! Jarocin? Czy inne imprezy rockowe? Tam nie pasowałem, tam był dla mnie świat obcy. Przepiękna muzyka cygańska, płynąca prosto od serca wspaniałych muzyków powaliła mnie na kolana. Lesiako miał ogromny talent wokalny jak również perkusista Grzegorz Sałkiewicz, z basistą Leszkiem Rokitą, graliśmy tak jakby nas ktoś unosił ponad chmury. To był niezwykle szczęśliwy okres w moim życiu (grałem z nimi do mojego wyjazdu w 1988 roku). Zawsze mieliśmy komplet sprzedanych biletów. Publiczność bawiła się wspaniale przy naszej muzyce. Spotkanie z nimi dało mi wielką motywację i poczucie własnej wartości, pomogło mi bardzo w mojej drodze muzycznej.
Wspomnienie płynące z serca.
Piękne.