Rozważania-o-graniu-godziwym

Bębny to żywy organizm. Każdy muzyk wydobywa ze swego instrumentu dźwięki w określonym porządku rytmicznym. Nawet jeśli to jest spontaniczna, żywiołowa, impulsywna i bezplanowa improwizacja. Perkusja jest kwintesencją rytmu. Fundamentem na którym opiera się gra całej kapeli, całego zespołu.
Słaby perkusista „położy na łopatki” nawet najlepszą grupę współinstrumentalistów. A dobry jest niczym lokomotywa, która ciągnie całą kapelę. Niczym wisienka na torcie. Figlarnie zagra unisono z basistą; wszak wzajemnie się inspirują i dopełniają. Ładnie wykończy frazę. Jak wodzirej poprowadzi ansambl przed zmianą metrum. Wirtuozeria bębniarza musi opierać się na jego muzykalności. Subtelność bębnienia polega między innymi na tym, czy pałker ma w sobie szczyptę pokory? Czy jego wybujałe ego pozwoli mu zachować miejsce w drugim rzędzie? A może nieokiełznany temperament zdominuje całą resztę wykonawców? Zamiast akompaniować i współtworzyć sztukę: stłamsi, zasypie, brzydko przyprószy kakofonią grzmotów. Po muzyce zostanie tylko smutna Melpomena {muza tragedii}. Czy bezbłędnie wyczuwa aurę towarzyszącą koncertowi? Czy w gąszczu fluidów unoszących się nad sceną potrafi podświadomie wychwycić właściwe? W ułamku sekundy przeanalizować, twórczo scalić i z euforią wystrzelić do słuchacza. To, że potrafi grać bardzo szybkie podziały, wszelkiego rodzaju zachwycające feelingi, a wszystko w zawrotnym tempie – to tylko jeden ze środków do celu.
Nie zawsze im szybciej, tym lepiej. Zagraj mniej, ale smacznie. Kończyny mają urzeczywistnić, to; co wykoncypuje głowa. Perkusja – instrument, o szerokim spektrum interpretacji muzyki.

Wolność – wolność i inwencja. Wybieraj:
PRYMITYW – ność albo KUNSZT – owność


zsrr

Organizator Goskoncert, taki ichni Pagart starał się jak mógł, aby pokazać nas jak największej liczbie widzów, i dlatego miotało nami z jednego końca ZSRR na drugi. Pamiętam lot do dalekiego Chabarowska nad morzem Japońskim. Wylecieliśmy w nocy z Moskwy. Cały czas na wschód. Będąc w samolocie przeżyliśmy noc, wschód słońca, zachód słońca i w nocy wylądowaliśmy na miejscu. Różnica czasu około 8 godz. Trudno nam było od razu się zaaklimatyzować ponieważ kilka dni wcześniej byliśmy na południu rozległego kraju, tam było ciepło. Zanim ochłonęliśmy znów w drodze.
Pamiętam miasto, gdzie wywiały nas z Heniem niespokojne wiatry artystyczne. Irkuck? To było na dalekiej, mroźnej, groźnej, okrytej złą sławą Syberii. Termometry pokazywały minus 40 stopni!
– Nie mogliśmy przejść spokojnie ulicą, aby ktoś z autochtonów nas nie zaczepił – malczik bieri szapku /chłopcze bierz czapkę/. Sjewodnia oczień hołodna /dzisiaj jest bardzo zimno/. Bieri ja djenieg nie haczu /bierz ja nie chcę pieniędzy/. U mienia jeśt ich mnoga /ja mam ich dużo/. Heniu bohatersko – Mnie nie nużna /mnie nie trzeba/. Co prawda był z gołą głową, ale miał długie włosy i uparcie twierdził, że jest Mu ciepło. Pamiętam, że co i rusz ktoś nas zatrzymywał, aby rozetrzeć nam zmarznięte policzki. Jak się zrobiły białe, to już niestety mogły być odmrożone. W sumie pożyteczny zwyczaj. Sybiracy ratowali się nawzajem. Kompletna konsternacja – plask, klaps, co i rusz po pyszczydle! Powinniśmy być wdzięczni? Chyba tak, bo obyło się bez odmrożeń. Jeden z tych, który proponował Heniowi czapkę przyszedł na nasz koncert. Poznał nas. I znów ponowił propozycję – bieri nie bojtieś /bierz nie bój się/. Zawtra ja pajdu w tajgu na ahotu /jutro pójdę do tajgi na polowanie/. Ja budu strielat wołka /zapoluję na wilka/. Staliśmy wtedy w foyer, czekając na gości, których zaprosiliśmy na nasz koncert. Tajniacy. Milicjaniery! Ale o tym wkrótce.

– Mroźny, surowy klimat nauczył Sybiraków życzliwości dla innych. Razem łatwiej i bezpieczniej można było stawić czoła okrutnej przyrodzie, która nie wybacza błędów. Doświadczyliśmy tego na własnej skórze i to dosłownie.
– Puryści językowi mogą mieć zastrzeżenia do poprawności transkrypcji fonetycznej, ale to są luźne wspominki oddające klimat, atmosferę, koloryt – bez poprawności lingwistycznej w tle.


Janaszek

Logo_07_15_h200t

 

 

 

18 lutego 2016

Akademia muzyczna cz. 01

  Janaszek      
17 lutego 2016

Rozważania o graniu godziwym

    Bębny to żywy organizm. Każdy muzyk wydobywa ze swego instrumentu dźwięki w określonym porządku rytmicznym. Nawet jeśli to jest spontaniczna, żywiołowa, impulsywna i bezplanowa […]
17 lutego 2016

TOURNÉE PO ZSRR Epizod I

    Organizator Goskoncert, taki ichni Pagart starał się jak mógł, aby pokazać nas jak największej liczbie widzów, i dlatego miotało nami z jednego końca ZSRR […]
5 lutego 2016

Akademia retromuzyczna

TŁUMACZENIE Google»

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij