Kocham swoje miasto.
Tak śpiewał Piotr Janczerski z popularną niegdyś grupą skifflową NO TO CO. Leader zespołu w swym tekście zwraca uwagę, że każdy z nas ma taki zakątek na mapie świata, do którego wraca z sentymentem. Powrót do dziecięcych lat pojawia się często w polskiej piosence, że wspomnę Czesława Niemena i jego piosenkę o modrej rzece, która toczy wody swe, gdzie słońca blask ujrzał pierwszy raz, śpiewał także o najpiękniejszym warszawskim dniu. Andrzej Sikorowski śpiewał o złotych nutach spadających na krakowski Rynek. O swoim mieście śpiewali Szczepcio i Tońcio, o Lwowie co to panny ma słodziutkie jak sok, czekolada i „mniód”. Wrocławskie gwiazdy opiewał Janusz Gniatkowski, pięknie i sentymentalnie.
Bywały także piosenki opowiadające o mniej przyjemnych miejscach. Stanisław Grzesiuk, „Kozak” z tzw. warszawskiego „dołu” i Stasiek Wielanek z Kapeli Czerniakowskiej, opiewali wyczyny czarnych charakterów dzielnic strachu, gdzie trzeba było mieć sporo odwagi aby zapuszczać się w takie okolice. Łódzkie Bałuty czy częstochowski Raków to takie bardziej znane, również taką dzielnicą strachu był kędzierzyński Pogorzelec.
Kędzierzyn to miasto, które po II wojnie znalazło się w granicach tzw. ziem odzyskanych. Miasto z banalną, ale bardzo pomieszaną historią, gdzie jego rdzenna część mieszkańców nie zdążyła ewakuować się przed „szczęściem” niesionym wystrzałami pepesz. Opustoszałe miasto szybko zaludniło się obcymi. Najpierw czerwonoarmiści grabili wszystko, co miało wartość, traktując to jaką wojenną zdobycz. Potem pojawili się szabrownicy z głębi kraju. Wkrótce przyjechali repatrianci z ziem utraconych na wschodzie, miasto z trudem odżywało. W takim oto tyglu różnych narodowości wiele osób budowało swoje nowe życie. Z upływem kolejnych lat budziło się przywiązanie do nowych miejsc. Łatwiej było tym najmłodszym, szybko nauczyli się szanować swoich kolegów ze szkoły, z ulicy, z podwórka.
Obrazy minionych lat na kędzierzyńskim Pogorzelcu pięknie opisywał w swoich opowiadaniach Waldemar Więckiewicz. „Między rzeką a lasem”, „Dwie ulice na krzyż” oraz w urwanych opowiadaniach pt. „Czerwone słoneczko”, urwanych zbyt szybkim odejściem na „Drugi Brzeg”.
Nie tylko Waldek (piszę Waldek, ponieważ znaliśmy się osobiście), ale kilka innych osób pozostawiło swój sentyment w tej dzielnicy. Bronisław Piróg znany działacz społeczny, mieszkający w obecnie w Polskiej Cerekwi, „komandor” imprezy znanej w mieście pt. „Pływadła” wpisanej do kalendarza cyklicznych imprez Kędzierzyna-Koźla. W wolnych chwilach chwyta za pióro, by wierszem opisywać swoje przeżycia. Wiele jego utworów opowiada o młodości spędzonej na podwórkach Pogorzelca. Kolejna postać to Krzysztof Rakowski, urodzony pogorzelczanin, którego zawirowania związane z przemianami w Polsce w latach osiemdziesiątych wypchnęły za Odrę. Krzysztof to jeden z filarów kędzierzyńskiego rock’n’rolla, klawiszowiec znanego w mieście zespołu Kenedth, którego 40 rocznica powstania zainspirowała Mirka Nowakowskiego, wokalistę zespołu, do zrealizowania pomysłu GITARIADA 40, która to stała się imprezą muzyczną numer jeden w mieście. Impreza ta w tym roku (2021) obchodziła swoje dziesiąte urodziny. Krzysztof przeszedł długą i trudną drogę polskiego emigranta w kraju na zachodnim brzegu Odry, osiadł w niemieckim Bremen. W swoim osamotnieniu oraz w tęsknocie za krajem zaczął ubierać w słowa, dawne wspomnienia i aktualne przeżycia. Jako muzyk i pianista ilustrował je, przelewając na papier nutowy, powstał z tego niezwykły repertuar. Repertuar, który mówi o drodze, jaką pokonał z szemranych zakątków kędzierzyńskiej „dzielnicy strachu” poprzez słynne hamburskie Sankt Pauli, do bardzo poważnego stanowiska w bremeńskiej finansjerze. Gdzie on po drodze nie jeden raz sam dostał po twarzy, gdzie nie jeden raz to on przyozdobił facjatę innym.
Tak śpiewał kilka lat temu o sobie podczas recitalu Rysia Chajca na Pogorzelcu.
„Ten dom co na Szopena stał
nasza „Śląską” się zwał
i był ruiną chłopców tych.
Mój Boże, ja byłem wśród nich”.
Życiorys godny scenariusza filmowego, można rzec „Kopciuszek lub jakiś inny szczęściarz z Pogorzelca”. Sukcesy zawodowe nie uśpiły jego tęsknoty, dzisiaj bardzo poważnie myśli o powrocie do ojczyzny, być może do Kędzierzyna.