Urodził się Cyganem i wciąż nim jest. Naprawdę nazywa się Wasyl Michai. Urodził się w 29 listopada 1944 r. w Taszkiencie. W arystokratycznej rodzinie szczepu Lowari. Od szóstego roku życia poznawał tajniki estrady, występując u boku swego ojca. Ojciec kierował Zespołem Pieśni i Tańca Cyganów Mołdawskich. Był ulubieńcem publiczności. Już wtedy występował z gitarą. Kilka lat później zaczął śpiewać. Przeważnie były to smętne cygańskie pieśni. Rewolucja rock’n’rolla dotarła również do niego. Zaczyna naśladować ówczesne gwiazdy tego gatunku. W roku 1952 wraz z rodziną przybył z ZSRR do Lublina, by po krótkim czasie przenieść się na wybrzeże. We Wrzeszczu poznaje Leszka Bogdanowicza, kierownika muzycznego nowopowstałego zespołu Rythm and blues. Otrzymał szansę występu podczas koncertu zespołu w kinie Leningrad w Gdańsku. Specjalnie nie zachwycił. Mały drobny chłopiec. Zaprezentował wtedy jakieś własne interpretacje. Otrzymał jednak zaproszenie na koncert zespołu w Sopocie. Został osobiście przesłuchany przez Franciszka Walickiego. Siłą wciągnięty na scenę zaśpiewał swoje cygańskie rock’n’rolle. Walicki początkowo uznał to za parodie Presleya. Po chwili jednak zdał sobie sprawę, że ma do czynienia z olśniewającym talentem. Został członkiem zespołu. Wasyl miał jeden problem. Znajomość języka angielskiego oraz polskiego była tragiczna. Jego „Big baga łaga” nie przeszkadzała słuchaczom. Zresztą w zespole nikt nie znał angielskiego. Szybko stał się magnesem przyciągającym młodzież na koncerty. Niestety popularność stała się przyczyną rozwiązania zespołu. Władza tamtego okresu zwalczała wszelkiego rodzaju próby przeniesienia kultury anglosaskiej na nasze podwórka.
Franciszek Walicki powołuje nową formację pod nazwą Czerwono Czarni. Unika angloamerykańskiego szufladkowania gatunku. Wpada na pomysł, aby ten kierunek nazwać po prostu Mocnym Uderzeniem, czyli big-beatem. Zespół daje swój pierwszy koncert. Michaj Burano, bo taki przyjął pseudonim za namową Franciszka Walickiego, debiutuje w roli solisty zespołu Czerwono Czarni 5 lipca 1960 r. (Burano w dialekcie Lowari znaczy – burza). Staje się gwiazdą. Był solistą najpopularniejszych polskich zespołów, Rythm and Blues, Czerwowno-Czarnych i Niebiesko-Czarnych. Potem stworzył własną formację Leske Rom. Sam o sobie mówił, że był pierwszym rock’n’rollowy piosenkarzem w Polsce. Niemen Korda i Gąssowski byli po nim. Jego repertuar oparty na okaleczonej angielszczyźnie i polszczyźnie irytował bardzo. Przykładem niech będzie interpretacja słynnej „Lucille” z repertuaru Little Richarda. Lekarstwem stała się współpraca z Jerzym Ficowskim, poetą, fanem kultury romskiej. To spod jego ręki wyszły piosenki śpiewane wreszcie w języku, który jest piosenkarzowi najbliższy. W moich zbiorach pozostała pamiątka tamtego okresu. Był to singiel z piosenkami Syg Sygedyr oraz Patrina z roku 1964 nagrany z zespołem Niebiesko Czarni. Jego kariera w Polsce trwa do roku 1969.
W tym czasie wdaje się w romans z piękną, acz bardzo kontrowersyjną celebrytką dawnego PRL. To Ewa Morello. Była już wtedy żoną Wojciecha Frykowskiego. To ona uwiodła popularnego i niezwykle przystojnego piosenkarza Michaja Burano. Kobieta przystaje do taboru. Wraz z nim udaje się do Paryża. Był rok 1969.
Tam zaczyna się jego nowa droga artystyczna. Najpierw jako Steve Luka potem jako John Mike Arlow. Nagrywa debiutancki singiel z utworami „My Sweet Angel i Obsession.”, który odnosi wielki sukces.
Piosenka My Sweet Angel w wykonaniu Zbyszka Stanisia stała się przebojem pewnego przyjęcia weselnego w 1980 roku, którego byłem współuczestnikiem. Do dzisiaj pozostała naszym rodzinnym hymnem.
Przez kilka lat praktycznie nieobecny na polskiej scenie. Pojawia się jednak na 25 urodzinach Big Beatu w koncercie „Old Rock Meeting” w towarzystwie szwedzkich muzyków. Jego występ robi wrażenie. Wkrótce ponownie znika.
Jak to bywa w romskiej naturze. Jest właściwie bezpaństwowcem. Przypisywanie mu miana polskiego wokalisty jest tutaj sporym nadużyciem. Niemniej jednak zapisał piękną kartę w historii polskiego big-beatu.
Minęło wiele lat. Niedawno trafił w moje ręce zapomniany zeszyt „Śpiewamy i tańczymy” z 1964 roku. Przeglądając zapisane teksty i nuty trafiłem na zapis utworu „Syg Sygedyr” i dokonałem sporego odkrycia. Piosenkę znałem jedynie w wersji cygańskojęzycznej. Po ponad pół wieku dowiaduję się, że istnieje jednak polska wersja tej piosenki. Uwielbiam takie odkrycia.
Zbigniew Kowalski
Ps. Dziękuję Gabrysi Trybel z kędzierzyńskiej-kozielskiej pasmanterii „W Starych Nutach Babuni” za wygrzebanie wśród staroci takiej perełki.
https://youtu.be/4vtUSBfnJwg – Michaj Burano i Niebiesko Czarni – Syg Sygedyr
https://youtu.be/yfoWHShpORg – Michaj Burano i Czerwono-Czarni -Lucille
https://youtu.be/J_3aHwqqIQA – John Mike Arllow „My sweet Angel”
https://youtu.be/-OBPnf1vW0M – John Mike Arlow Michaj Burano Old Rock Meeting 1986 BART Sopot
Opublikowano dnia: 18.11.2019 | przez: procomgra | Kategoria: Bez kategorii