Przez krótką chwilę i ja byłem w zespole. Dlatego doskonale pamiętałem tekst tej piosenki. Była w tym czasie przebojem. Byliśmy zespołem dancingowym, więc cały repertuar opierał się na utworach tanecznych i największych przebojach tego okresu. Nie wiem jak to się mogło stać, że wielki przebój ABBY – „Waterloo”, który wygrał Festiwal Eurowizji w 1974 roku, usłyszałem po raz pierwszy właśnie na próbie naszego zespołu i to po polsku. Tekst autorstwa Tadzia Bratusa pamiętam do dzisiaj.
„Chcę by wiedzieli wszyscy o naszych radościach i smutkach.
Chcę by widzieli nas razem, szczęśliwych,
ściśniętych na krótko, na krótko.
Chcę by widzieli razem nas, by słyszeli jak krzyczę na głos.
Kocham ją, Kocham ją aż do obłędu
Kocham ją, kocham ją tak jak chyba nikt.
Ło ło ło ło
Kocham ją, kocham ją
tak jak chyba nikt”.
Krystyna Prońko z Koman Bandem lansowała swoje przeboje. Halinka fajnie interpretowała „Papierowe ptaki” i „Niech moje serce kołysze ciebie do snu”, „SOS” zespołu ABBY. Do dziś pamiętam fonetyczny zapis tekstu w halinkowym zeszycie z piosenkami. Śpiewaliśmy go w blachowiańskim LECHU podczas jednej z ówczesnych gitariad.
…Soł łen jur nirmi
darling ket ju hir mi
SOS
De law ju gejw mi nafing
ils ket sejw mi
SOS…
Niezwykle przebojowe były piosenki Engelberta Humperdincka. Release Me i Without You (https://youtu.be/OXYElI4McSQ) Tą drugą nazywaliśmy Ken liw, a refren jej brzmiał mniej więcej tak:
…A ken liw
Juf liwing is łidat ju
A ken liw
A ken giw enymor
Ken liw..
Tadziu śpiewał swojego pięknego walca:
…Deszcz i wiatr śnieg i mgła.
Wszystko to dla nas jest przeszkodą.
Więc dlatego dzisiaj ja.
Nie będę mógł przyjść.
Bo tylko dzień, jeden dzień dla nas mam.
Więc trzeba by zabawić się.
Dopiero później czasu więcej Ci dam.
Na razie baw się jak z Tobą ja…
A także: „I Can’t Stop Loving You” z repertuaru Raya Charlesa. „Dwadzieścia lat a może mniej” oraz „Nie miałeś nic prócz dwojga rąk” z repertuaru Jacka Lecha i Nowej Grupy, której Tadziu był współtwórcą. W pamięci mam także „Kiedy dzień za nocą goni”, jeden z ostatnich przebojów Trubadurów. Wiesia popisowy numer to „Malowana lalo”
… Malowana lalo,
Bez serca i bez duszy,
Nic nigdy cię nie wzruszy,
Gdyż w tobie drzemie zło
Malowana lalo,
Oj wiem, że dręczyć lubisz
I tym się zawsze chlubisz…
Muszę wspomnieć o „Czarnej rzece”. Ta piosenka, a raczej utwór to kompozycja Wojtka, mojego brata. Bardzo nowocześnie zaaranżowany przez Tadzia, był przygotowywany na Festiwal Piosenki Opolszczyzny, który odbył się swego czasu w Nysie. To był naprawdę fajny numer, jednak zbyt awangardowy aby spodobał się jury tego konkursu. Mieliśmy też drugi kawałek, poświęcony naszemu opiekunowi z takim oto tekstem. On także nie przypadł komisji do gustu. Jury nie doceniło talentu Tadeusza, który był autorem tekstu i muzyki.
…Tuż, tuż nad Odrą
Kędzierzyn leży.
Stolica chemii, jak się należy.
Są tu Azoty oraz Blachownia.
Wiele spółdzielni i Elektrownia.
Spółdzielnia Chemik domy buduje.
Co drugi człowiek w nich zamieszkuje.
Są duże jasne, mieszkania własne.
Każdy je chwali, duzi i mali…
Mam wiele wspomnień z tego okresu. To wspaniałe lata beztroskiej młodości. Uwielbiałem spędzać czas w towarzystwie zespołowych kolegów. Niestety sielankę czasów młodości przerwała decyzja Wojskowej Komisji Poborowej. Dostałem bilet II klasy na pociąg osobowy PKP do Krosna Odrzańskiego. Tam także miałem nieco przygód muzycznych. Najpierw nauka maszerowania w rytmie piosenki żołnierskiej:
…Jadą, jadą cały ranek,
wojska zmotoryzowane.
Atak sprawnie się rozwija.
Czyja to zasługa czyja?
Przez bagno las, bezpieczny trakt
wytyczy wojsku saperski zwiad
i choćby wróg sto przeszkód kładł,
wytyczy drogę saperski zwiad…
Potem zostałem gitarzystą batalionowego zespołu muzycznego. Zespół nosił nazwę „Grupa Jar”. Kierował nim Stasiu Gaczyński z Nowej Soli. Fajny kolega i muzyk. Mieliśmy też w zespole prawdziwą perełkę w osobie Edka Okońskiego. Pochodził on ze Śląska. Fantastycznie grał na harmonijce. Graliśmy takie przeboje jak ”Basia, Basia” z repertuaru Zbigniew Wodeckiego, inna „Barbara”, to ta Krzysztofa Krawczyka czy „Ballada o Marii Magdalenie” z repertuaru Happy End. Moim ulubionym utworem była piosenka Tadeusza Nalepy „Za siódmą górą”. Graliśmy zabawę sylwestrową dla kadry naszego batalionu. Graliśmy też dancingi w Klubie Garnizonowym. Kilka dni przed wyjściem do cywila graliśmy wesele córki jednego z oficerów w podkrośnieńskich Łochowicach. Na tym właściwie zakończyła się moja kariera muzyka estradowego.
Poranny przegląd postów na FB sprawił, że na kilka chwil powróciłem do czasów młodości. Kariery muzycznej wprawdzie nie zrobiłem ale wspomnień nie zabierze mi nikt.
Kolejny Quiz Radia Pogoda dotyczył znajomości repertuaru Zbigniewa Wodeckiego. Był dla mnie trochę trudniejszy. Dziewięć na dziesięć prawidłowych odpowiedzi. No, nie jest źle.
Zbigniew Kowalski
Opublikowano dnia: 02.12.2020 | przez: procomgra | Kategoria: Bez kategorii