Wspomnienia wokalisty zespołu KONTURY

Zespół KONTURY

powstał z początkiem 1968 r w Powiatowym Domu Kultury (PDK) w Koźlu. Jego założycielami (jeszcze bez nazwy) byli Piotr i Bogdan Filuszowie. Do braci Piotra (gitara prowadząca) i Bogdana (wokalista) dołączyli Piotr Pietrzyk (perkusja) oraz Konrad Kokot (gitara funkcyjna) wraz z Jackiem Wiktorem (gitara basowa). Konrad i Jacek byli tuż przed maturą w Technikum Żeglugi Śródlądowej, gdzie grali w jednym z tutejszych szkolnych zespołów big-bitowych. Również zespole szkolnym TŻŚ jako wokalista śpiewał Grzegorz Fuławka, który również przyłączył się do zespołu w PDK, oraz Edward Kubiński grający na instrumentach klawiszowych.
W tak skompletowanym składzie rozpoczęto pełne pasji i zaangażowania próby i wtedy też przyjęto nazwę zespołu KONTURY. Wówczas kierownikiem PDK był Jan Mazurkiewicz, a instruktorem zajmującym się zespołami muzycznymi był Bronisław Pałys, który wkrótce do Koźla z Kędzierzyna sprowadził dobrze już grające i znane zespoły TARANTY oraz VEGATONY.

Skompletowanie trzech zespołów w jednym miejscu przyczyniło się do ich wzajemnej rywalizacji oraz współpracy – co dało bardzo dobre efekty, w tym coraz wyższy poziom muzyczny wszystkich trzech zespołów, z których każdy prezentował nieco inny styl muzyczny, choć wszystkie zespoły zaliczane były do zespołów big-bitowych.  KONTURY specjalizowały się w wykonywaniu znanych wówczas polskich przebojów, TARANTY byli mistrzami w utworach Beatlesów (z własnymi) polskimi tekstami, natomiast VEGATONY grały tzw. „ostrzejsze utwory” jak  Rolling Stones,  The King’s, The Animals, itd. – również z własnymi polskimi tekstami. Wszystkie trzy zespoły miały też utwory autorskie – własne kompozycje, do których pisaliśmy własną muzykę i teksty. Ale też bardzo często słowa do tych utworów czerpaliśmy z uznanej polskiej poezji.

Gitariady i nie tylko

Na pewno do wielkiego wzrostu poziomu muzycznego kozielskich zespołów, przyczyniły się wówczas bardzo liczne w całej Polsce „Gitariady”, które najczęściej miały formę konkursów zespołów amatorskich. Taka rywalizacja z udziałem publiczności sprawiała, że wszyscy przykładaliśmy wielką wagę do poziomu muzyczno-wokalnego oraz  wyzbywaliśmy się się tremy, gdyż często trema  była największą przeszkodą  w publicznych prezentacjach. Często bywało, że początkujące i bardzo dobrze zapowiadające się zespoły młodzieżowe niekiedy kończyły swój żywot na pierwszej swej gitariadzie, gdyż wystarczyło że tylko jeden z członków jakiegoś zespołu miał zbyt wielką – wręcz paraliżującą tremę, to mógł „położyć” występ całego zespołu i bardzo często w następstwie nieudanego występu szybki rozpad takiego zespołu.

W Koźlu gitariady w nieco innej formie, mieliśmy niemal codziennie, gdyż bardzo często próby zespołów odbywały się z udziałem publiczności, którą zazwyczaj stanowili fani poszczególnych zespołów. Jednak zawsze na każdej próbie mogli przebywać członkowie  pozostałych zespołów jako obserwatorzy. Dawało to bardzo dobre rezultaty, gdyż wszyscy bardzo ceniliśmy sobie wzajemne spostrzeżenia kolegów, którzy najczęściej byli bardzo rzeczowi w swych cennych uwagach zgłaszanych pod adresem „konkurencji”. Inną formą publicznych występów, mającą wielki wpływ na wzrost poziomu wszystkich zespołów, były cotygodniowe tzw „Dancingi młodzieżowe” w Powiatowym Domu Kultury. Dancingi odbywały się w każdą sobotę i niedzielę, a uczestniczyła w nich zawsze wielka ilość młodzieży mogąc „wybawić się do upadłego” przy muzyce grających przemiennie KONTURACH, TARANTACH i VEGATONACH.

Widząc wielkie tłumy młodzieży na takich dancingach, kierownictwo PDK zdecydowało wprowadzić trzeci wieczór taneczny w czwartki. Wzajemna współpraca wszystkich zespołów miała też i tę zaletę, że w przypadku nagłej nieobecności czy choroby któregoś z muzyków, w każdej chwili mógł go zastąpić kolega z drugiego zespołu – świetnie znający utwory kolegów.

Pewnym przełomem dla działalności KONTURÓW był czerwiec 1968r – Dni Koźla. Wtedy wszyscy byliśmy już po maturach, a zespół opuścił Jacek Wiktor z uwagi na rozpoczęcie studiów, oraz Piotr Filusz wzięty do wojska. Ich miejsce zajęli bardzo zdolni muzycznie bracia – Bogdan Kalicki (gitara prowadząca) oraz Henryk Kalicki (gitara basowa).

Wielka gitariada w Koźlu

Jednak wcześniej w scenerii parku przed Powiatowym Domem Kultury urządzono wielką trzydniową gitariadę – nie tylko z udziałem zespołów z całego powiatu, ale również udział niej wzięły bardzo dobre zespoły z powiatów ościennych. Aby dać możliwość jednoczesnego przebywania wszystkim członkom gitariady na wszystkich koncertach, obok PDK utworzono miasteczko namiotowe, gdzie wszystkie zespoły przyjezdne miały możliwość kilkudniowego zakwaterowania i prób w pomieszczeniach domu kultury oraz w okolicznych szkołach. Występy konkursowe zorganizowano na wolnym powietrzu, na tzw. „Górce” przed domem kultury. Wtedy też szerszej publiczności swe umiejętności zaprezentował wyjątkowo zdolny Bernard Krystian – lider jednego z zespołów z Kędzierzyna, kilka lat później grający w wielu polskich grupach muzycznych „z najwyższej półki”. Być może gdzieś w archiwach znajdują się jakieś filmy i nagrania z tamtej gitariady, która była dokumentowana na taśmach filmowych oraz magnetofonowych przez pracowników Powiatowego Domu Kultury.

Wielka popularność tej gitariady dała również i takie efekty, że potem wszystkie kozielskie zespoły występowały na licznych oficjalnych akademiach (z udziałem ówczesnych władz), w szkołach, domach kultury, salach koncertowych, wszelkich uroczystościach okolicznościowych, na imprezach w przeróżnych wsiach, miastach i miasteczkach całej niemal Opolszczyzny oraz poza jej granicami. Również kozielskie zespoły były zapraszane na  przeróżne gitariady, przeglądy, festiwale i konkursy zespołów amatorskich Opolszczyzny oraz w wielu województwach południowej Polski.

Konkursy i koncerty

Duże znaczenie przykładaliśmy do bardzo znanych wówczas eliminacji w Konkursach Polskiej Piosenki, Piosenki Żołnierskiej czy Piosenki Radzieckiej. W tych konkursach braliśmy udział nie tylko jako grupy muzyczno-wokalne, ale także jako wokaliści indywidualni – niemal zawsze plasując się w ścisłej czołówce województwa opolskiego. Oczywiście nie mogliśmy się wręcz opędzić od wszelkich zaproszeń od występów na przeróżnych zabawach karnawałowych czy sylwestrowych i tu mogliśmy przebierać w zaproszeniach na tego typu imprezy jak w ulęgałkach. Nie bez znaczenia na tamte sukcesy kozielskich zespołów była wielka operatywność oraz talent organizacyjny instruktora PDK – Bronisława Pałysa, oraz przychylność władz miasta i powiatu, na które również spływał splendor sukcesów kozielskich zespołów młodzieżowych.

W roku 1969, KONTURY, TARANTY oraz VEGATONY miały zorganizowane trasy koncertowe po niemal wszystkich miastach Opolszczyzny oraz kilku sąsiednich województwach. Mieliśmy własne profesjonalne plakaty i charakterystyczne dla każdego zespołu ubiory na występy – choć nie tylko na występy. Edek Kubiński wypatrzył bardzo modne wówczas kurtki z czarnego skay’u – do złudzenia przypominające kurtki skórzane. Cały zespół KONTURY kupił sobie takie kurtki, a ja (G.F) z polerowanej blachy nierdzewnej (tzw. kajneru) wykonałem stylizowane litery „K” – zadające nam wielkiego szyku i szpanu na różnych występach. W tych charakterystycznych kurtkach chodziliśmy również codziennie, wzbudzając podziw i szacunek młodzieży – a szczególnie dziewczyn. Trzeba też wspomnieć, że dzięki PDK mieliśmy coraz lepszy sprzęt muzyczno-wokalny, ale też sporo elementów tegoż sprzętu wykonywaliśmy i ulepszaliśmy sami – co było szczególne ważne i miało wyjątkowe znaczenie w tamtych czasach.

Przełom w sprzęcie muzyczno-wokalnym

Niebywałym przełomem w sprzęcie muzyczno-wokalnym była postawa członka TARANTÓW – Wiesława Bratusa, który w tym czasie wrócił do Polski z Zachodu, gdzie przez kilka lat grał zawodowo w jakimś zespole muzycznym. Otóż Wiesiek zarobione pieniądze (w twardej walucie) zainwestował i kupił najwyższej klasy zachodni sprzęt muzyczno-wokalny. Przyłączając się do TARANTÓW (organy) jednocześnie udostępnił zespołowi ten swój niezwykły sprzęt . Było to  coś niesamowitego, gdyż wówczas porównywalnej jakości nagłośnienie koncertowe w Polsce posiadał jedynie Czesław Niemen. Z czasem, na ważnych koncertach TARANTY również udostępniały swój niesamowity sprzęt KONTUROM i VEGATONOM, a używanie tak profesjonalnego i wysokiej klasy sprzętu robiło wręcz piorunujące wrażenie – zarówno na widzach jak i na samych wykonawcach.

Wszyscy wspominamy zabawny moment gdy do Koźla przyjechał z koncertem bardzo znany wtedy zespół „No To Co” – plasujący się w ścisłej czołówce polskich grup muzycznych, mający już wiele swych utworów na krajowej liście przebojów. Otóż tamten występ (z ogromną ilością widzów) zorganizowano w kozielskim parku nad Odrą – w amfiteatrze tzw. „Muszli koncertowej” (dzisiaj niestety w ruinie). Program koncertu uzgodniony był w ten sposób, że najpierw kilka utworów miały wykonać TARANTY, po czym w głównej części występował „No To Co”. Przed koncertem każdy z zespołów rozstawił swój sprzęt i przygotowywał go do występu. Mieliśmy wielki ubaw, gdy widzieliśmy miny i zdumienia na twarzach sławnych muzyków widzących to, co na scenie rozstawiają TARANTY, choć przecież grupa „No To Co” również dysponowała bardzo dobrej jakości i najwyższej klasy sprzętem muzyczno-wokalnym.

Sukcesy zespołów kozielskich.

W tamtym czasie Koźle oraz Kędzierzyn były odrębnymi miastami, a Koźle miastem powiatowym. W 1969r uruchomiono pierwsze połączenia komunikacji tzw „czerwonych autobusów” pomiędzy dwoma miastami, co bardzo ułatwiło również przyjazdy młodzieży z Kedzierzyna do Koźla na dansingi młodzieżowe w Powiatowym Domu Kultury w Koźlu, oraz wszelkie powiatowe eliminacje w/w konkursów piosenek. Bardzo często jednak te konkursy organizowano w sali Zakładowego Domu Kultury „Chemik” w Kędzierzynie, gdzie była znacznie lepsza sala do wszelkich występów i prezentacji muzyczno-wokalnych. W „Chemiku” działał również bardzo dobry zespół big-bitowy „Harnasie” – mający na swym koncie wiele sukcesów we wszelkich gitariadach czy konkursach piosenek.

Jak już wspomniałem kozielskie zespoły big-bitowe oraz ich wokaliści, odnosili wiele sukcesów w Konkursach Piosenki Polskiej, Żołnierskiej czy Piosenki Radzieckiej w skali województwa opolskiego, oraz na wyższych etapach eliminacji konkursowych. Podobnie było z wokalistami zespołów, jak również z wokalistami nie związanymi z żadnym zespołem. Wielką zaletą wszystkich kozielskich zespołów big-bitowych było to, że wszystkie piosenki mieliśmy rozpisane na wiele głosów, co było w tamtych czasach bardzo popularne, choć dosyć trudne i wymagało wiele pracy. Najwyższy poziom tego rodzaju śpiewu prezentowały najbardziej wówczas znane w Polsce grupy muzyczne jak „Czerwone Gitary”, „Skaldowie”„Trubadurzy”, „Niebiesko Czarni”, „Czerwono Czarni”, oraz wiele innych grup muzycznych, (jak „No To Co”) dzisiaj już może mniej znanych i zapomnianych. Wiele z tych zespołów było laureatami I  Młodzieżowego Festiwalu Muzycznego w Szczecinie – podobnie jak wielu znanych piosenkarzy.

W 1969r  TARANTY wygrywając eliminacje wojewódzkie Konkursu Piosenki Polskiej zakwalifikowały się do finału konkursu „Popołudnie z Młodością” na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, gdzie w grupie amatorskich zespołów uzyskały wyróżnienie. Jednak na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu, TARANTY odniosły prawdziwy sukces zajmując pierwsze miejsce w grupie zespołów amatorskich wykonując swój utwór – song pt. „Nie zapomnij”. Jedną z nagród tego zwycięstwa była prezentacja w gali konkursowej – obok największych gwiazd polskiej piosenki – co jako wielkie wydarzenie muzyczne było transmitowane przez telewizję. Taki występ TARANTÓW w ogólnopolskiej telewizji zapowiadał rychłe przejście zespołu na tzw. „zawodowstwo” – co też wkrótce się stało. Wcześniej jednak TARANTY wystąpiły w Finale II  Młodzieżowego Festiwalu Muzycznego w Krakowie. Tu uzyskały jedynie wyróżnienie, ale też laureatami tego konkursu były tak znane później zespoły jak „Dżamble” i „Wawele” (z Krakowa) czy bardzo znany już w całej Polsce zespół „Romuald i Roman” z Wrocławia. Wtedy też w grupie wokalistów festiwal wygrał Andrzej Zaucha (członek zespołu „Dżamble”) – rozpoczynając tym sukcesem swą wybitną karierę piosenkarską.

Tutaj wtrącę pewną osobistą ciekawostkę dotyczącą eliminacji wojewódzkich tego festiwalu. Wtedy przez wielu kolegów biorących udział w eliminacjach Opolszczyzny byłem typowany na zwycięzcę eliminacji wojewódzkich. Jednak gdy w grupie zespołów bezapelacyjnie wygrały TARANTY, pośród jurorów konkursu powstał spór, gdyż część z nich nie wyrażała zgody, aby na finał do Krakowa pojechali jedynie laureaci z powiatu kozielskiego. W rezultacie Grzegorzowi Fuławce przyznano II miejsce i takim to sposobem nie dane mi było zmierzyć się na jednej estradzie w Krakowie  z Andrzejem Zauchą. Z perspektywy czasu, zdaję sobie sprawę z geniuszu wokalnego Andrzeja Zauchy i na pewno nie miałbym szans w rywalizacji z wyjątkowo zdolnym krakowskim wokalistą, jednak wówczas miałem wiele żalu i pretensji do jurorów eliminacji Opolszczyzny, gdyż na skutek zakulisowych rozgrywek podjęli (nie tylko moim zdaniem) dosyć kontrowersyjną i chyba niesprawiedliwą decyzję.

Genialna wokalistka z Koźla.

Na miejskich i powiatowych eliminacjach Konkursu Piosenki Radzieckiej w 1969 r. wszystkich niemal zszokowała, będąca tuż przed maturą  uczennica Liceum Ogólnokształcącego w Koźlu, bardzo skromna a jednocześnie wyjątkowo utalentowana Teresa Iwaniszewska. Akompaniując sobie na gitarze i dysponująca pięknym krystalicznym głosem (z wspaniałą dykcją) Teresa, genialnie i wprost rewelacyjnie zaśpiewała utwór Bułata Okudżawy pt. „Modlitwa”. Bezapelacyjnie wygrywając eliminacje powiatowe, w podobnym stylu wygrała eliminacje wojewódzkie, by na finałach konkursu w Zielonej Górze wprost „rozłożyć na łopatki” wszystkich najlepszych wokalistów amatorów z całej Polski. Wszyscy cieszyliśmy się z tak wielkiego sukcesu Teresy – jednocześnie zastanawiając się, jak też potoczy się jej dalsza kariera piosenkarska

Po maturze, Teresa rozpoczęła studia w Krakowie i wówczas podobne sukcesy wokalne zaczęła odnosić we wszelkich konkursach i festiwalach  „Piosenki Studenckiej”. Po pewnym czasie (już jako Teresa Haremza-Iwaniszewska) dołączyła do Marka Grechuty występując u jego boku w musicalu pt. „Szalona Lokomotywa”. Zaczęła też nagrywać wiele piosenek, wchodząc na czołowe miejsca list przebojów – śpiewając również w duetach z Markiem Grechutą czy Sewerynem Krajewskim. Bardzo znana była jej piosenka śpiewana a cappella pt. „Widziałam ja orła”. W czasie stanu wojennego, w krajach Zachodniej Europy koncertowała wraz z bardzo znanym bardem „Solidarności” – Jackiem Kaczmarskim. Później wyjechała do Australii, gdzie oprócz koncertów wystąpiła również w kilku filmach fabularnych jako piosenkarka. Pamiętam, że kiedyś oglądając jakiś film australijski omal nie spadłem z wrażenia z fotela, gdy na ekranie usłyszałem i zobaczyłem Teresę śpiewającą w jednej ze scen tego filmu. Zmarła w Sydney w 1996 r.

Własne utwory kozielskich zespołów.

Oprócz wykonywania popularnych utworów bardzo znanych zespołów big-bitowych, wszystkie zespoły skupione w Powiatowym Domu Kultury miały też własne kompozycje. Ta wzajemna rywalizacja (o której wcześniej wspomniałem) zaowocowała również i tym, że wraz z wzrostem poziomu artystycznego wszystkich zespołów mieliśmy coraz więcej i coraz lepsze własne utwory, cały czas udoskonalane i dopieszczane – tak muzycznie, wokalnie jak i tekstowo.

Sztandarowym utworem TARANTÓW był song pt. „Nie zapomnij”, z którym zajęli pierwsze miejsce na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. Natomiast bardzo dobrym utworem własnej kompozycji VEGATONÓW była piosenka pt. „Już nie poznasz tamtych dni”, która cieszyła się wielką popularnością i była prawdziwym przebojem- nie tylko pośród miejscowej młodzieży. Wiele lat później ta piosenka (z nieco zmienionym tekstem i tytułem) była wykonywana przez bardzo znany w latach 70 zespół WAWELE. Bardzo się zdziwiłem, gdy słuchając popularnej wówczas „listy przebojów”, w pewnym momencie usłyszałem właśnie ten utwór VEGATONÓW jako jeden z przebojów WAWELI – utrzymujący się przez dłuższy czas w czołówce polskich przebojów. Nie znam losów tej piosenki i nie wiem, jak to się stało, że nagle popularna w kręgach kozielskiej młodzieży piosenka VEGATONÓW, kilka lat później stała się własnością znanego krakowskiego zespołu.

Również KONTURY miały swój sztandarowy utwór pt. „Dlaczego”, który nawiązywał do popularnego wówczas nurtu poważnych piosenek tzw. protest songów, a których popularność w Polsce zapoczątkował zespół BLACKOUT – znany później pod nazwą BREAKOUT, a śpiewany przez Stanisława Guzka – późniejszego Stana Borysa. Utwór „Dlaczego” skomponował kierownik KONTURÓW – Edward Kubiński, a słowa napisali wraz z naszym perkusistą Piotrem Pietrzykiem, wykonawcą tego protest songu był Grzegorz Fuławka. Utwór był bardzo na czasie, bardzo przychylnie był obierany przez ówczesne władze, ale też zaliczał się do ówczesnych popularnych przebojów kozielskiej młodzieży.

Z tym utworem miałem dosyć zabawną sytuację – choć dopiero z perspektywy lat, tak to odbieram, ale wówczas bardzo się denerwowałem tamtym zdarzeniem i przeżywałem ogromne stresy. Otóż ten utwór bardzo spodobał się również jakiemuś teatrowi, który wystawiał właśnie sztukę nawiązującą do wojny w Wietnamie. Zwrócono się do Powiatowego Domu Kultury o studyjne nagranie utworu „Dlaczego”, którego fragmenty były tłem muzycznym do wystawianej sztuki. Wówczas TARANTY miały serię nagrań w studiu Radia Opole i za jednym zamachem postanowiono nagrać ten utwór razem ze mną, tym bardziej, że TARANTY doskonale znały całą ścieżkę muzyczną także tego protest songu. W Opolu TARANTY po zakończeniu swoich nagrań, szybko nagrali podkład muzyczny do „Dlaczego”, spakowali swój sprzęt i opuścili studio nagrań. Wtedy ja przystąpiłem do nagrywania śpiewu pod nagraną ścieżkę muzyczną. Jakież było moje przerażenie, gdy okazało się że melodia jest nagrana w znacznie wyższej tonacji niż ta w jakiej zawsze śpiewałem. Nie już było żadnej możliwości nagrać nowego podkładu muzycznego i mimo moich oporów – niemal siłą zmuszono mnie do śpiewu i nagrania całości utworu. Wówczas myślałem, że nie przeżyję tamtego zdarzenia. Żyły i krtań to mi nieomal nie strzeliły z wysiłku, oczy prawie całkiem wyłaziły mi z orbit – a jaki to może być ogromny stres – to na pewno wiedzą  ci, którzy mają coś do czynienia ze śpiewem i nagraniami.

Jednak okazało się, że nagrany utwór nawet się spodobał, a moje rozpaczliwe pienia i wysiłki wzięto na karb bardzo emocjonalnego przeżywania przeze mnie tak śpiewanego protest songu. Jakimś cudem uchowało się tamto studyjne nagranie i dzisiaj nieźle się uśmiałem słysząc tamto pechowe dla mnie nagranie utworu „Dlaczego” – z którym przezywałem tak ogromne męki.

Świadkowie historycznego wydarzenia.

Członkowie wszystkich trzech kozielskich zespołów we wrześniu 1968r byli świadkami historycznego (jak się później okazało) wydarzenia  podczas Dożynek Centralnych  na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie .Wówczas w 68 roku z Koźla na Dożynki Centralne wyjechało blisko 60 osób, by tam wziąć udział w grupach tanecznych tańców ludowych, jakie zawsze z tej okazji prezentowano na płycie stadionu. Jako że brakowało trochę osób do skompletowania całej kozielskiej grupy tanecznej, zdecydowano dołączyć do tancerzy również członków kozielskich grup muzycznych, z których każdy miał jakieś pojęcie o tańcach ludowych jakie należało wykonywać w Warszawie. Tym bardziej, że wówczas w Koźlu istniał bardzo dobry zespół taneczny, prezentujący bardzo wysoki poziom – nie tylko w skali województwa opolskiego. W przyśpieszonym tempie nieco nas podszkolono tanecznie w Koźlu i pojechaliśmy do Warszawy dwa tygodnie przed dożynkami, by tam na zgrupowaniu wszystkich grup tanecznych szlifować układy taneczne jakie  wykonywano na dożynkach. Cała grupa taneczna jaką skompletowano z całej Polski liczyła blisko 3 tysiące osób, z podziałem na grupy tańca nowoczesnego oraz trudniejszych tańców ludowych – do której zakwalifikowano grupę  kozielską.

W dniu dożynek (transmitowanych przez telewizję), po przemówieniu Władysława Gomółki występowała grupa tańców nowoczesnych do piosenek występującego na płycie stadionu zespołu „No To Co”. Natomiast nasza grupa występowała później, a mając sporo czasu część z nas chodziła po koronie Stadionu Dziesięciolecia. W towarzystwie dziewcząt spacerowaliśmy z Edkiem Kubińskim i Jasiem Marondlem (z TARANTÓW), dziwiąc się ogromowi tak samego stadionu jak i ogromowi (100 tys.) widzów jakich na dożynki do Warszawy zwieziono z całej Polski. W pewnym momencie (na przeciwko loży władz PRL) przy tunelu wjazdowym ukazały się kłęby czarnego dymu. Od tego miejsca uciekali obok siedzący widzowie, gdyż coś niezwykłego tam się działo. Zaciekawieni pobiegliśmy w kierunku tunelu gdzie pojawiły się karetki, a skąd też grupy taneczne wychodziły na płytę stadionu. Nikt nas nie zatrzymywał, gdyż będąc w strojach ludowych tłumaczyliśmy, że biegniemy do naszej grupy tanecznej, która wkrótce wychodziła na płytę stadionu. Dobiegliśmy do  miejsca tego niezwykłego zdarzenia na odległość ok. 30 metrów, widząc człowieka całego w płomieniach, którego próbowali złapać i ugasić zarówno milicjanci jak i co odważniejsi widzowie. W końcu ugaszono ogień i strasznie poparzonego człowieka umieszczono w karetce, która na sygnale wyjechała ze stadionu. Jedną z osób, która pomagała go ugasić był kierownik naszej grupy Bronisław Pałys i on też pomagał w umieszczeniu poparzonego człowieka w karetce. Podczas całego zajścia nie przerywano imprezy dożynkowej , choć nikt nie patrzył na tańce, a wszyscy na stadionie oczy mieli zwrócone na to, co działo się przy tunelu wjazdowym i każdy z nas zadawał sobie pytania, co się stało i co to było?

Później Bronisław Pałys opowiadał, że ten człowiek chyba podpalił się sam, a w czasie ratowania go uciekał milicjantom i wykrzykiwał treści antykomunistyczne. Wieczorem próbowaliśmy coś więcej usłyszeć o tym niebywałym zdarzeniu z Radia Wolna Europa, ale dopiero rok później dowiedzieliśmy się więcej na ten temat, i że był to  protest antykomunistyczny pana Ryszarda Siwcadawnego członka Armii Krajowej. Jednak w oficjalnych mediach panowała zupełna cisza na ten temat. Dzisiaj tamten protest Ryszarda Siwca jest szeroko komentowany i dokumentowany, a sama postać tak zdeterminowanego antykomunisty jest prezentowana jako bohatera naszych czasów, który samotnie i w tak niebywały sposób protestował przeciwko ówczesnym władzom komunistycznym. Po tym zdarzeniu, na podobny protest poprzez samopodpalenie zdobył się w Pradze, czeski opozycjonista Jan Palach.

Dalsze losy kozielskich zespołów big-bitowych.

Z czasem w składach wszystkich kozielskich zespołów muzycznych następowały różne zmiany i przetasowania. KONTURY opuścił perkusista Piotr Pietrzyk, a w jego miejsce przyszedł Gustaw Drobner z TARANTÓW, w których zastąpił go Karol Kuloza. Odszedł też drugi wokalista KONTURÓW – Bogdan Filusz. Po pewnym czasie na gitarze basowej w KONTURACH grał Lucjan Drążkiewicz, a perkusję przejął Franciszek Podeszwa z VEGATONÓW. Jednak te zmiany personalne, nie miały większego wpływu na poziom muzyczno-wokalny kozielskich zespołów, które w zmienionych składach dalej zaliczały kolejne i znaczne osiągnięcia.

Sukcesy kozielskich zespołów big-bitowych przełomu lat 60/70 przyniosły też i taki efekt, że członkowie zespołów wkrótce rozjechali się po całej Polsce. Część z nas bardziej ustabilizowała swe życie w związkach małżeńskich, co nie zawsze dało się pogodzić z występami. Część z nas wyjechała do innych regionów Polski. TARANTY przeszły na zawodowstwo, grając przez kilka lat wiele koncertów z wieloma znanymi piosenkarzami, tak w Polsce jak i w wielu krajach Europy. VEGATONY (też po kilku zmianach muzyków) zakończyły swe istnienie, krótko po tym gdy ich lider i założyciel – Henryk Pella wyjechał z Opolszczyzny.

Zespół KONTURY po wielu zmianach personalnych, jakiś czas grał w klubie Spółdzielni Mieszkaniowej „Chemik” w Kędzierzynie, jednak swe istnienie zakończył (chyba w 71 roku), a część z jego członków (podobnie jak i członkowie VEGATONÓW) grała później w innych zespołach na terenie powiatu kozielskiego.

Ja – czyli Grzegorz Fuławka – wróciłem do rodzinnego Prudnika i tu związałem się z bardzo dobrym i znanym wówczas zespołem muzyczno-wokalnym OSTINATO. Mieliśmy jako zespół i wokaliści sporo sukcesów w skali województwa i nie tylko. Choć najbardziej zapamiętałem nasze występy  na Ogólnopolskim Festiwalu Amatorskich Zespołów Muzycznych w Klubie KWADRAT w Jeleniej Górze w1972 r. – nad którym to festiwalem patronat sprawowało Ministerstwo Kultury i Sztuki. W 1973 roku całkowicie zakończyłem moją przygodę wokalisty w zespołach muzyczno-wokalnych. Złożyło się to wiele przyczyn i jest to odrębny temat, na który można by napisać znacznej objętości książkę wspomnień z tamtego okresu mojej działalności artystycznej. W roku 1978 wróciłem do istniejącego od 1975 r. już miasta Kędzierzyn-Koźle, gdzie rozpocząłem pracę jako konstruktor specjalista w Zakładzie Naukowo Badawczym kędzierzyńskich AZOTÓW. Od roku 1986 zacząłem pracować jako artysta malarz we własnej pracowni obrazów w K- Koźlu.

……….

Członek dawnego zespołu KONTURY – Grzegorz Fuławka

PS.
Więcej na temat mojej obecnej działalności artystycznej można znaleźć na blogu „Prace specjalne Grzegorza Fuławki” (http://pracespecjalne.blogspot.com) oraz w mojej galerii internetowej www.fulawka.pl – jednej z pierwszych i najstarszych w Polsce stron internetowych dotyczących malarstwa.

logoBannerFotter

Jeśli zainteresował Cię ten artykuł wyślij Like, a jeśli jeszcze umiesz pisać, skomentuj na Facebooku.
Share on Facebook
Facebook

Opublikowano dnia: 08.11.2013 | przez: procomgra | Kategoria: Historia, Wspomnienia

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

TŁUMACZENIE Google»
%d bloggers like this:

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij