Rano zasiadłem przed monitorem komputera. Pierwsza informacja mnie poraziła. Zbyszek Wodecki miał udar! Cały dzień nie mogę znaleźć sobie miejsca. Wspomnienia nie dają mi spokoju. W kółko rozpamiętuję to, co jeszcze nie zdążyło ulotnić się z pamięci.
Wieczorem zasypiam, a fotoplastikon wciąż rzuca mi obrazy pod zaśnięte powieki.
Mam sen. Zbyszek trochę blady. Szczupła twarz. Lekko się uśmiecha. Ubrany w długi czarny płaszcz. Idziemy koło siebie jakąś nieokreśloną drogą. Razem z nami nieco z boku idzie pięciu, może sześciu osobników. Ubranych tak samo jak Zbyszek, w długie czarne płaszcze. Ciemne okulary. Obstawa? Ochrona? Konwojenci? Nic nie mówimy. Panuje atmosfera umiarkowanego spokoju. Nie śpieszymy się. Krok za krokiem. Nagły koniec wizji.
Rano pędem do komputera. Żyje!? Ma się lepiej!?
Miałem nadzieję, że przyszedł mi powiedzieć ,,wszystko będzie dobrze”.
Miałem taką nadzieję!
Do wczoraj.
Osobiste wspomnienia związane z moją współpracą ze Zbyszkiem.
Jan Słotkowicz
Opublikowano dnia: 24.05.2017 | przez: procomgra | Kategoria: Akademia retromuzyczna, Wspomnienia