Rano zasiadłem przed monitorem komputera. Pierwsza informacja mnie poraziła. Zbyszek Wodecki miał udar! Cały dzień nie mogę znaleźć sobie miejsca. Wspomnienia nie dają mi spokoju. W kółko rozpamiętuję to, co jeszcze nie zdążyło ulotnić się z pamięci.

Wieczorem zasypiam, a fotoplastikon wciąż rzuca mi obrazy pod zaśnięte powieki.

Mam sen. Zbyszek trochę blady. Szczupła twarz. Lekko się uśmiecha. Ubrany w długi czarny płaszcz. Idziemy koło siebie jakąś nieokreśloną drogą. Razem z nami nieco z boku idzie pięciu, może sześciu osobników. Ubranych tak samo jak Zbyszek, w długie czarne płaszcze. Ciemne okulary. Obstawa? Ochrona? Konwojenci? Nic nie mówimy. Panuje atmosfera umiarkowanego spokoju. Nie śpieszymy się. Krok za krokiem. Nagły koniec wizji.

Rano pędem do komputera. Żyje!? Ma się lepiej!?

Miałem nadzieję, że przyszedł mi powiedzieć ,,wszystko będzie dobrze”.

Miałem taką nadzieję!

Do wczoraj.

 

 

Osobiste wspomnienia związane z moją współpracą ze Zbyszkiem.

 

Jan Słotkowicz

Post scriptum

Mimo upływającego czasu, wydawać by się mogło, że senna mara zacznie odpływać w niebyt, że rozklekotana jaźń zajmie należne, przyporządkowane jej miejsce, że teraźniejsze wydarzenia całkowicie zdominują i wymażą tamte ułudy. Ale one istniały! One były tu i teraz! Miały inną rangę, inną płaszczyznę bytu. Przesmykiwały się bezecnie. Czego chcecie nieokrzesane? A kysz, paskudy! A, ty natręctwo, czego chcesz?

Wciąż mi czegoś brakuje, coś mi umyka. Buszuję po najdalszych zakamarkach niesfornego umysłu. Coś świta? Nie świta! Nie będę odcedzał i objaśniał snów wg. Freuda. Niby są jak znaki i mają proroczy wymiar wg. Coelha. Spirytystyczne inklinacje ominęły mnie szerokim łukiem. Może choć półsłówko z zaświatów? „ Przepraszamy. Usterki na łączach, poza granicami kraju. No connect”. Nie mogę zamknąć pudełka pamięci, bo wciąż brakuje jednego załącznika do kompletu. Pat!

Razem z kolegami z Łódzkiego Stowarzyszenia Muzycznego wyłaniamy się na wernisażu Pani Urszuli Klechty. W ferworze powitań, życzeń, kwiatów, uścisków, między jedną grupą gości, a kolejną; udaje mi się zamienić kilka słów z Artystką. Na stronie www.urszulaklechta.pl jest informacja, że Pani Urszula zajmuje się również malarstwem sakralnym. Wobec powyższego moje pytanie wydaje się być spójne i zrozumiałe…

Jak przenieść wizję z mojej podświadomości do realnego świata? Jak pokazać, to co widziałem? Umawiamy się na dalsze rozmowy, konsultacje.

W ten sposób wizja zamglonych majaków sennych urzeczywistniła się w wizji Artystki. Dziękuję Pani Urszulo. Ostatnia złuda zamknęła pudełko.



 

 

Jan Słotkowicz

Opublikowano dnia: 24.05.2017 | przez: procomgra | Kategoria: Akademia retromuzyczna, Wspomnienia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

TŁUMACZENIE Google»

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij