W wywiadzie jakiego udzielił Jerzy Krzemiński w miesięczniku „Czas” we wrześniu 2008 r, jego autor Piotr Sym pisze:
„…Jerzy Krzemiński, legendarny polski muzyk, który ze sceną związany jest nieprzerwanie od 45 lat! Był współzałożycielem Trubadurów oraz kultowego folkowego zespołu No To Co. W tej drugiej grupie pozostawał w cieniu Piotra Janczerskiego, jednak tak naprawdę to on był i jest muzycznym „mózgiem zespołu”. Wprowadził do jego repertuaru niezwykle bogate instrumentarium oraz bardzo ciekawe i nowatorskie aranżacje. Warto do tego dodać, że większość znanych przebojów zespołu jest jego autorstwa. „Gwiazdka z nieba”, „Nikifor”, „Ballada o kataryniarzu”, „Z soboty na niedzielę” czy „Miłość jak wiersz” to tylko niektóre z nich. Od prawie 20 lat mieszka w Toronto, w Kanadzie…”
Adam Wójcik – Łużycki w swej pracy pt. „DZIAŁALNOŚĆ ARTYSTYCZNA JERZEGO KRZEMIŃSKIEGO, MUZYCZNEGO LIDERA GRUPY NO TO CO” stwierdza że:
…Do najwybitniejszych i najciekawszych, ale i – paradoksalnie – stosunkowo mało znanych twórców tamtych lat należy Jerzy Krzemiński. Swoją wielką karierę muzyczną rozpoczynał w zespole Trubadurzy będąc tam gitarzystą prowadzącym i wokalistą oraz kompozytorem kilku piosenek i utworów instrumentalnych (tylko jedna z nich została utrwalona na oficjalnych płytach zespołu). Latem 1967 roku wspólnie z Piotrem Janczerskim założył zespół, który – jak się potem okazało – był zjawiskiem wyjątkowym na polskiej i nie tylko polskiej estradzie. Janczerski – wielka wtedy gwiazda zespołu Niebiesko-Czarni, początkowo konferansjer, potem także autor tekstów wielu piosenek śpiewanych przez Adę Rusowicz, Wojciecha Kordę, Czesława Niemena i Michaja Burano, wpadł na pomysł założenia – w ramach zespołu Niebiesko-Czarni „grupy skifflowej”. Miała ona śpiewać piosenki bazujące muzycznie i tekstowo na tradycjach folkloru miejskiego, zaś w warstwie instrumentalnej – wykorzystywać gitary akustyczne, harmonijki ustne i instrumenty perkusyjne. Miało to dać oryginalne, lekkie brzmienie, przy akcentowaniu melodyjności prezentowanych utworów i wyeksponować wagę śpiewanych tekstów, by podnieść bardzo wysoko jakość artystyczną prezentowanego repertuaru. Ambitny ten plan powiódł się jedynie połowicznie (owocując m.in. jedynym szlagierem „Pożar w Kwaśniewicach”), gdyż Janczerskiemu zabrakło wówczas sprawnych realizatorów tak określonych założeń artystycznych. Stało się to możliwe po spotkaniu z Jerzym Krzemińskim oraz konsultacjach z Ewą Bonacką, Mateuszem Święcickim i przyjęciu opieki impresaryjnej przez Stanisława Cejrowskiego.
Dzięki tym osobom, a zwłaszcza Jerzemu Krzemińskiemu, Piotr Janczerski mógł znakomicie i niezwykle skutecznie zrealizować swoje artystyczne zamysły i plany. Analizując historię i dorobek artystyczny Grupy NO TO CO uważam, że aby należycie dostrzec rolę Jerzego Krzemińskiego w całym procesie twórczym należy brać pod uwagę co najmniej kilka aspektów.
JERZY KRZEMIŃSKI JAKO KOMPOZYTOR
Truizmem wydaje się stwierdzenie, że podstawą indywidualnego repertuaru każdej formacji muzycznej mającej aspiracje wypracowania własnego stylu są kompozycje własne. W przypadku NO TO CO niemal cały repertuar jest dziełem Jerzego Krzemińskiego. Co prawda – niektórzy muzycy tworzący Grupę (A. Kawecki, J. Grunwald) skomponowali kilka piosenek, ale łącznie zapełniłyby one co najwyżej jedną stronę analogowego longplaya. Tak więc niemal cały repertuar Zespołu stworzony na przestrzeni wszystkich lat jego istnienia i działalności twórczej jest dziełem Jerzego Krzemińskiego. Twierdzenie to można rozciągnąć również na kilka – kilkanaście adaptacji muzyki ludowej, jakich dokonał Jerzy Krzemiński dla potrzeb repertuaru „Grupy Skifflowej”. Nie były to typowe adaptacje polegające li tylko na „przełożeniu” linii melodycznej na elektryczne gitary, ale dokonanie swoistego procesu twórczego, w którym zapis nutowy tradycyjnego utworu został artystycznie przetworzony. Tutaj przypomina się przykład znanego zespołu „Mazowsze” i dzieło jego twórcy Tadeusza Sygietyńskiego. Jak pisał Jerzy Waldorff „Bardzo liczna ciżba twórców miernych, zwłaszcza u nas z drugiej połowy XIX wieku i początków XX, posługiwała się folklorem jako rodzajem ludowych cacek, które najpierw wyprać trzeba, żeby nie zalatywały oborą, potem dokolorować do mieszczańskich gustów, ufryzować i dopiero takie podawać wykwintnej socjecie do konsumpcji z estrad wyzłoconych sal koncertowych. Tadeusz Sygietyński postąpił inaczej: zbierał melodie kurpiowskie i mazowieckie najdelikatniejszymi palcami, jak się zbiera maki w polu, żeby nie utrącić ich płatków, po czym dodawał im, sobie tylko znanym sposobem, oprawę harmoniczną oraz instrumentalną najskromniejszą. Takie jeno dylu-dylu, tyle żeby piękno owych melodii uwypuklić, otoczyć ramą prostą, aby w niej zajaśniały i zachwyciły własną urodą, bez żadnego sztucznego pośrednictwa, siłą zrodzonego w nich samych wyrazu”.
Utwory z prywatnego archiwum Jerzego Krzemińskiego
Analizując rozwój polskiego rocka, a zwłaszcza jego nurtu kojarzonego z tzw. „folkiem” można powiedzieć, że podobną rolę odegrał tutaj Jerzy Krzemiński. Przyjmując wewnętrzną rytmikę rocka wywoływaną podstawowym jego instrumentarium (gitary bas, perkusja) muzyczny lider NO TO CO wprowadził nie tylko nietypowe dla tej muzyki skrzypce, fujarki, instrumenty ludowe (a nawet akustyczne gitary 12-strunowe), ale dodał też polifoniczną wokalizę wszystkich członków zespołu. Młode, czyste męskie głosy, nie tylko w postaci tzw. chórków, ale w rodzaju znanych z ludowych wzorców przyśpiewek dały efekt nadzwyczajny: oddając liryczność i delikatność autentycznego materiału muzycznego dodały mu nowej siły wyrazu, nowoczesnej, ale i tradycyjnej zarazem, stojącej przy tym na niezwykle wysokim poziomie wykonawczym, a w rezultacie – artystycznym. Budując repertuar Zespołu Jerzy Krzemiński w gruncie rzeczy – wbrew powszechnemu mniemaniu – w ciągu pierwszych pięciu lat działalności NO TO CO (do momentu rozstania z Piotrem Janczerskim) wykorzystał jedynie kilkanaście autentycznych utworów ludowych, część z nich zresztą łącząc w tzw. wiązanki (Świeci się Warszawa, Tańcowała Magdalena, Wiązanka góralska, Wiązanka Mazowsza i Śląska), zaś pozostały repertuar w postaci jego własnych kompozycji ukształtował niejako zainspirowany polską muzyką ludową. Znakomitym przykładem jest tu choćby album „W murowanej piwnicy”, gdzie kompozytor i aranżer w jednej osobie dał znakomitą próbkę swoich wyjątkowych możliwości – z jednej strony adaptatora – aranżera (wspomniana Wiązanka góralska, Hej bystra woda, W naszej wiosce uciechy), z drugiej kompozytora i aranżera (O czym śpiewa wiatr, Odpustowy kogut, W Dolinie Pięciu Stawów).
W zakresie kompozycji Krzemiński dokonał też rzeczy absolutnie wyjątkowej, nieznanej w historii rocka. W roku 1972, po wcześniejszym odejściu z Zespołu Jerzego Grunwalda, a potem Piotra Janczerskiego, zrezygnował z całego dotychczasowego repertuaru (!) i skomponował zupełnie nowy, w którym – poza chórkami typowymi dla „klasycznego” NO TO CO, pojawiły się utwory zbliżone brzmieniowo i rytmicznie do rock and rolla i szlachetniejszych odmian rocka lat 70-tych, spod znaku np. Uriah Heep. Było to wtedy wielkie zaskoczenie i powód licznych kontrowersji wśród fanów zespołu, którzy – akceptując dotychczasową linię repertuarową nie mogli przyzwyczaić się do całkowicie nowego emploi Grupy. Taka przemiana jest jednak dowodem absolutnie wyjątkowego talentu kompozytorskiego i wielkiej muzycznej wyobraźni lidera NO TC CO, który – jak nikt inny – zdecydował się i potrafił dokonać tak radykalnych zmian w charakterze swojej twórczości. W tej mierze w historii polskiego rocka tego rodzaju osiągnięcia zanotował jedynie Czesław Niemen.
Jerzy Krzemiński |
Zdjęcia i materiały audio pochodzą z prywatnego archiwum Jerzego Krzemińskiego.
CZYTAJ DALEJ…….
Opublikowano dnia: 28.01.2015 | przez: procomgra | Kategoria: Bez kategorii