Mieczysław Święcicki. Urodzony 27 marca 1936 rok w Sokalu, województwo lwowskie. W 1956 roku przyjeżdża do Krakowa i zostaje studentem Wydziału Wokalnego Wyższej Szkoły Muzycznej, którą kończy w 1960 roku. W czasie studiów rozpoczyna działalność artystyczną, kontynuując ją do dnia dzisiejszego. Aktorskie ostrogi zdobywał w Teatrze Rapsodycznym, gdzie poznał Karola Wojtyłę. Występował w Teatrze Starym im. H. Modrzejewskiej , Teatrze 38 oraz Teatrze Śląskim im. St. Wyspiańskiego w Katowicach. W 1963 roku otrzymał dyplom Aktora Dramatu. W roku 1956 wraz z grupą przyjaciół zakłada słynną na cały świat „Piwnicę Pod Baranami” w której występuje po dzień dzisiejszy. Brał udział w festiwalach piosenki m.in. Opole, Kołobrzeg, Zielona Góra, gdzie zdobywał nagrody i wyróżnienia. Szeroka skala głosu, opanowany gest, doskonała interpretacja i kultura sceniczna zapewniła Mu poczesne miejsce wśród najznakomitszych artystów polskiej i światowej estrady, teatru i telewizji. Występował też w kilkunastu filmach polskich i zagranicznych. Aktor, piosenkarz, reżyser, scenarzysta, animator życia kulturalnego, były dyrektor artystyczny „Śląskiej Estrady” , trubadur, ojciec chrzestny romansu, wagabunda, odkrywca Wertyńskiego itp. Jego inicjatywy i osiągnięcia artystyczne były zawsze wysoko oceniane przez krytykę i publiczność. Mieczysław Święcicki jest dla mnie szczególnie ważną postacią moich muzycznych fascynacji. Jego płyta „Żółty Anioł” często kręciła się na moim gramofonie. W okresie kiedy moi koledzy wsłuchiwali się w ostre riffy anglosaskich kapel typu Yes, LED Zeppelin czy Deep Purple, ja oddawałem się urokowi pięknych romansów Ireneusza Wertyńskiego w interpretacji tego wspaniałego artysty. Choć minęło już wiele lat, ta muzyka nadal raduje i przynosi ukojenie. Wielki szacunek dla Pana Mieczysława. I tak po wielu latach miałem szczęście spotkać artystę. Wstąpiłem do Piwnicy na Kabaret. Oto jak Go przedstawił Leszek Wojtowicz, podczas spektaklu w Piwnicy pod Baranami: – „Artysta, który sprawia, że serca pań zaczynają bić nieco szybciej, a nawet znacznie szybciej, przybywa z krainy romansu Z krainy gdzie miłość gorąca jak lawa, gdzie kobiety zjawiskowo piękne, a mężczyźni podejrzanie, bardziej eleganccy. Przyjaciele powiadają, że romanse Wertyńskiego śpiewa lepiej niż sam mistrz i dlatego zwracają się do Niego per „Książę nastroju”. „Jęczmienny łan” to jest wiersz szkockiego poety Roberta Burnsa z muzyką Zygmunta Koniecznego. Panie i Panowie – „Książę Nastroju” Mieczysław Święcicki.”
Zbigniew Kowalski
Było to nocą w porze żniw,
gdy śliczny jest łan pszenny
w księżyca jasny blask wśród niw,
wybrałem się do Annie.
Niepostrzeżenie mijał czas,
aż się zgodziła wdzięcznie,
gdy poprosiłem tylko raz.
Odprowadź mnie przez jęczmień!
Błękitne niebo, ucichł wiatr
i księżyc opromieniał, a jam ją zgodną,
chętną kładł wśród łanów,
wśród jęczmienia.
Wiedziałem, miłość łączy nas
z pierwszego już wejrzenia
więc całowałem raz po raz wśród łanów,
wśród jęczmienia.
Pszenicy łan i łan jęczmienia
prześlicznie się zieleni,
noc szczęsna, nie do zapomnienia
wśród łanów z moją Annie.
Zamknąłem ją w uścisku splot,
jej serce biło w drżeniach.
Szczęsne to miejsce było, ot,
wśród łanów, wśród jęczmienia.
Lecz na ten księżyc i gwiazd moc,
co noc tę opromieniał
i ona wciąż tę pomni noc wśród łanów,
wśród jęczmienia.
Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji
Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.