Harnasie – Młody zespół big-bitowy z Chemika.
Wszyscy młodzi z Kędzierzyna i okolic dobrze znali każdego członka zespołu. Właśnie dzisiaj mieli świetny występ na Gitariadzie. Lecz to nie koniec ich grania w tą sobotę.
Po południu mają jeszcze grać na wieczorku tanecznym. Mówiło się różnie – potańcówka, fajf, wieczorek, zabawa. Wiadomo o co chodzi. Chodzi o to, że można spotkać się z kumplami, nawiązać nowe znajomości, potańczyć i czasami napić się za Chemikiem taniego wina marki „Wino”. Grupki chłopaków i dziewcząt schodzą się powoli w kierunku Domu Kultury. Niektórzy zbierają się w parku, dyskutują o dzisiejszej Gitariadzie, o tym który zespół był najlepszy, który tylko dobry, a który zespół dał plamę. Opinii jest wiele. Wiadomo każda dzielnica czy ulica ma swoich faworytów.
Zbliża się godz. 17. Młodzi powoli wchodzą do budynku. Już w hollu dziewczęta mieszają się z chłopakami. Dobierają się w pary i wchodzą na piętro do dużej sali gdzie ma odbyć się zabawa. Harnasie są już na podwyższeniu, na swoich stanowiskach. Przygotowują się do występu. Robi się tłoczno. Chętnych jest dosyć dużo i nie wszyscy zmieszczą się w sali.
Co będzie jak zaczną tańczyć? A tańczy się różnie. Twista, dżajfa, tango, skakanego i co kto chce. Wszystko zależy od temperamentu i fantazji tańczących.
Waldek minął w pośpiechu park za szpitalem i wbiegł na schody Chemika. Jest już kilku znajomych. Z najlepszym kolegą Wieśkiem, spotyka się na schodach.
Waldek, co tak późno. Chodź szybko bo za chwilę już nie wejdziemy.
Chłopcy przeciskają się przez zatłoczone drzwi i po chwili są na sali. Harnasie zaczynają grać i kilka osób jest już na parkiecie. Waldek niecierpliwie rozgląda się po sali. Szuka tej dla której specjalnie się dzisiaj szykował. Dłużej był w łazience, gdzie walczył z nowym, paskudnym pryszczem. Akurat dzisiaj wyskoczyło coś takiego i to na samym czole. Nic nie pomaga. Żadna maść, woda kolońska, nawet spirytus salicylowy. Jak ja wyglądam, co ona sobie pomyśli jak mnie zobaczy? – Waldek ma jednak nadzieję że Grażynie spodoba się nowy krawat w paski który ma odpowiednią szerokość. Najbardziej jednak jest dumny z nowych spodni .- Dwa dni wcześniej byli z Wieśkiem w Gazowni, gdzie Pan Szyma, uszył wspaniałe rury. Szerokość na dole, obowiązkowo 24cm. Oprócz materiału, kosztowała ta impreza 50zł. Warto było. No i buty. Obcas podwyższony, właściwy szpic, dobrze wypastowane i wyglansowane.
Wodząc wzrokiem po sali dostrzega dwie koleżanki. Baśka z Grażyna stoją pod ścianą i również szukają znajomych. Spotkali się wzrokiem i wszystko było już wiadome. Chłopcy spokojnie podeszli do dziewcząt.
Właśnie Harnasie rozpoczynają grac spokojny utwór „Maria Elena”.
Waldek, trochę nieśmiało do Grażyny – możemy zatańczyć? Dziewczyna skinęła głową. Para złapała się za ręce i zostali sami na parkiecie, z melodią, która ich kołysała i przybliżała do siebie. Harnasie byli świetni. Melodia się skończyła, lecz już za chwilę Janek Markiewicz, swoim ciepłym głosem śpiewał o Góralce Halce i Góralu, który lekko wsparłszy się na sośnie w oczy patrzał jej miłośnie….
Grali dużo znanych przebojów. Na przemian z chłopakami śpiewała Tesia Kwiatkowska. Piosenki Katarzyny Sobczyk, Niebiesko – Czarnych, Haliny Frąckowiak itd. miała opanowane do perfekcji. Na parkiecie młodzi doskonale się bawili. Często tworzyły się grupy, które spontanicznie tworzyły układy taneczne, polegające na równomiernym poruszaniu się w rytm muzyki. Janek z Marianem podsycali atmosferę zabawy grając na różnych instrumentach. Organy elektronowe, akordeon, no i oczywiście gitary. Śpiewali wszyscy. Czasami Harnasiom wtórowała sala. Nic więc dziwnego że w takiej atmosferze, Waldkowi i Grażynie szybko upłynął czas ich pierwszego spotkania. Dom Kultury był miejscem zabawy i nie tylko. Tam się rodziły prawdziwe przyjaźnie i pierwsze miłości. Tam chłopaki i dziewczyny z Kędzierzyna zawierali znajomości ze sztuka. Poznawali rówieśników i dzielili się swoimi talentami. Tam przychodzili wieczorami, aby przeżyć kilka wspaniałych chwil. Po takich wieczorkach, Harnasie zostaną na długo w sercach mieszkańców Kędzierzyna.
Około godz. 22, zabawa się skończyła. Młodzi wychodzili niechętnie z Chemika. Co dalej? Gdzie iść – skoro wszystko pozamykane. Waldek z wielka ochotą zaproponował Grażynie że ją odprowadzi do domu. Szli powoli obok siebie nie wiele mówiąc. Ten wieczór był dla nich czymś nowym. Czymś, czego musieli się dopiero nauczyć. Czy poradzą sobie z uczuciem które ich dopadło?
…………………………………….
Waldek Więckiewicz
Opublikowano dnia: 28.04.2014 | przez: procomgra | Kategoria: Bez kategorii
Tutaj spróbuję trochę dodać – fajvy, dyskoteki na sali baletowej były trochę zagrożeniem dla kinomanów na balkonie. Muzyczne popisy Harnasi trzeba było trochę stonować i nieco pokrętła na wzmacniaczu szły w lewo. Na sali było trochę kolorku, niewielkie reflektorki i nadzór instruktorski. Później były to już dyskoteki biletowane a kasę trzymała prac. ZDK „Chemik” Ania Adler. Dla świętego spokoju wyciszono drzwi balkonowe.
Dziękujemy panie Janku za garść wspomnień. Prosimy o jeszcze.